Reklama

Na mapę w Call of Duty: Warzone spadła bomba

Plotki stały się rzeczywistością. Po miesiącach oczekiwań społeczność Call of Duty: Warzone doczekała się pierwszego, dużego community eventu. Za nami pierwszy etap destrukcji Verdanska.

Gracze Call of Duty: Warzone czekali na ten moment od bardzo dawna. Chociaż największym zarzutem względem battle royale od dawna była regularna obecność cheaterów w lobby, brak większej różnorodności również doskwierał graczom od miesięcy. Największą zmianą na mapie do tej pory było otwarcie stadionu. Po roku niecierpliwi gracze wreszcie doczekali się jakiegoś większego wydarzenia.

21 kwietnia o 21:00 stało się w rezultacie to, o czym plotki mówiły od miesięcy. Po kilku crashach, resecie playlist i problemach z serwerami, gracze wreszcie mogli wziąć udział w nowym evencie Warzone. W praktyce był to w zasadzie zwyczajny mecz, gdzie polegli gracze zamieniali się w zombie, wzbogacony o kilka cutscenek. W ostatnim wideo na mapę spadła bomba i wysadziła całą lokację, zostawiając większość społeczności w konsternacji.

Reklama

Suspens rujnuje niestety fakt, że Raven zostawił przez chwilę nową mapę w prywatnych lobby i po internecie krążą aktualnie szczegółowe materiały prezentujące nowy Verdansk. Teoretycznie kolejne szczegóły rewolucji mamy poznać jednak dopiero dzisiaj, 22 kwietnia o 21:00. Na tę godzinę zaplanowany jest bowiem drugi etap destrukcji Verdanska, którą otworzył wczorajszy event.

Wciąż pozostajemy z pytaniem "Co dalej z Warzone?". Rozpoczęty razem ze zrzuceniem bomby trzeci sezon wprowadził oczywiście do gry nowe bronie i Battle Pass. Większość graczy ma więc wystarczająco dużo motywacji, żeby wrócić do battle royale. Przyszłość Warzone na dłuższą metę może jednak mocno zależeć od tego, jak zostanie przyjęta przez graczy nowa mapa.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy