Najpopularniejszy content na Twitchu (4-10.02)

Gwiazda jest tylko jedna

Już tydzień temu zapowiadaliśmy, że Apex Legends przejmie podsumowanie kolejnego tygodnia. Chyba jednak nikt nie spodziewał się aż tak wielkiej dominacji. Ponad 30 milionów obejrzanych godzin i 50% więcej czasu spędzonego przy nowym Battleroyale’u Respawn Entertainment niż przy League of Legends.

Jeżeli nie słyszeliście jeszcze o Apex Legends, zachęcamy do zainteresowania się naszym artykułem - TUTAJ - sprzed kilku dni, który podsumowuje cały fenomen ostatniego tygodnia.

Swobodny spadek Fortnite’a

W poprzednim podsumowaniu mieliśmy jakieś wytłumaczenie na brak wyników Fortnite’a. Teraz jednak chodzi już wyłącznie o konkurencję. Ninja wrócił i postanowił od razu wejść w nowy świat, Apex Legends. Courage, DrLupo czy TimTheTatMan podążyli dokładnie tą samą drogą. Wierny tytułowi, któremu zawdzięcza popularność pozostał tylko Tfue, regularnie włączając kolejne transmisje z Fortnite’a.

Jednym z czynników tego spadku jest również aktualna meta oraz liczne narzekania profesjonalnych graczy na stan gry Epic. Wczoraj ukazała się jednak aktualizacja, która spotkała się ze sporym entuzjazmem. Chociaż Shroud oraz jego 100 tysięcy widzów pewnie zostaną przy Apex Legends, może w przyszłym tygodniu stawka nieco się wyrówna, szał na nową premierę spadnie, a widzowie będą mogli wreszcie zdecydować, co ogląda się lepiej.

Drobne wielkiego początki?

Na sam koniec ścisłej dziesiątki załapało się również Tom Clansy’s The Division 2. Zamknięte beta testy gry, które miały miejsce przez ostatnich kilka dni pozwoliły wejść w świat sequela największym streamerom. Chociaż większość z nich pochłonął raczej Apex Legends, regularnie można było oglądać transmisje z MMO od Ubisoftu, które w marcu wyląduje na wszystkich platformach.

Powoli w głowach widzów pojawia się więc pytanie, na ile zawojować Twitchem uda się The Divison 2, kiedy będzie już miało swoją premierę. Czy dorobi się swojej własnej, konkretnej społeczności i przejmie część streamerów oddanych Destiny? Czy może nie będą to na dłuższą metę liczby godne porównywania z najlepszymi?