Najszybszy mecz w historii Overwatch zajął niecałe 20 minut
Esportowa scena Overwatch nie ma ostatnio najlepszego okresu. Pomijając już problemy z globalną pandemią, również same mecze nie są najciekawsze, coraz częściej przeradzając się w wyjątkowo jednostronne widowiska. Kilka dni temu pobito rekord - spotkanie udało się zakończyć w 19 minut.
W weekend w lidze Overwatch doszło bowiem do starcia pomiędzy San Francisco Shock i Vancouver Titans. Ten pierwszy zespół nie zostawił kolegom zbyt wiele złudzeń, wygrywając komfortowo w zaledwie 19 minut i 23 sekundy. Rekorderem pochwalono się później nawet na infografice.
Poprzedni rekord - ustalony niecały tydzień wcześniej - to zwycięstwo Boston Uprising nad Los Angeles Valiant, w 22 i pół minuty. Taka sytuacja nie jest jednak powodem do chwalenia się, ponieważ fani obmyślili już nawet przydomek na całą sprawę - kreatywne "3-0verwatch".
To ma właśnie potwierdzać, że profesjonalne rozgrywki stały się po prostu nudne i coraz częściej kończą się gładkim 3:0, podczas gdy jedna ze strony nie stanowi większego wyzwania dla oponentów. Część fanów apeluje nawet, by umożliwić drużynom poddawać się przed czasem, by było szybciej.
Co ciekawe, jeszcze niedawno Vancouver Titans radziło sobie świetnie, seriami pokonując wszystkich oponentów (może właśnie poza Boston Uprising). W fazie play-off w ubiegłym roku starcie Titans kontra San Francisco Shock (kolejna ironia) było jednym z najciekawszych pojedynków w sezonie.
Również w drugim sezonie oba zespoły radziły sobie świetnie, docierając do finały rozgrywek. San Francisco Shock miało za sobą legendarną serię 28 zwycięstw z rzędu, nie przegrywając w tym czasie ani jednej mapy, o meczu nie wspominając. W finale gładko pokonali jednak Titans w stosunku 4:0.
Jak to mówią, reszta jest historią. Titans wymieniło cały skład, który nigdy nie nawiązał już do poprzednich sukcesów. Część graczy zakończyła już kariery lub przeszła do innych gier. Dlatego 20-minutowa porażka z odwiecznym rywalem - Shock - była tylko smutnym potwierdzeniem upadku.
