Nie będzie mistrzostw świata w Call of Duty
Koronawirus wciąż nie pozwala organizatorom eventów przeprowadzać różnej maści światowych wydarzeń. Raz jeszcze przekonała się o tym branża esportowa, gdzie musiano zrezygnować z mistrzostw świata w mobilną wersję Call of Duty.
Pandemia nie zamierza odpuszczać, o czym przekonują się wszyscy. Nadal niepewne zostają największe międzynarodowe imprezy, jak mistrzostwa Europy w piłce nożnej czy nawet Igrzyska Olimpijskie, wobec których istnieje realna obawa całkowitego odwołania wydarzenia.
Elektroniczne zmagania miały w pewnym momencie taką przewagę, iż zawody mogły być rozgrywane, a zmienił się jedynie ich format. Esport czerpał nawet ze światowej sytuacji, częściej trafiając do mediów, szczególnie telewizji. Przewagą rywalizacji w grach wideo stanowił także fakt, iż do meczu bezpiecznie dla innych mógł przystąpić gracz zmagający się z koronawirusem.
Finalnie rynek profesjonalnego grania również jednak "dostał w kość". Wiele turniejów zostało odwołanych, a to generowało duże straty odbijające się na samych organizatorach. Kolejną imprezą, jaka nie doszła do skutku, są mistrzostwa świata w mobilną wersję Call of Duty. Te miały odbyć się w grudniu tego roku.
W tym celu wyłoniono nawet zwycięzców regionalnych finałów. Awans do głównej rywalizacji wywalczyli sobie gracze: Tribe Gaming, INFLUENCE RAGE, KingsClan, Team Mayhem, T1, REJECT oraz NRX Jeremiach 29:11. Pula nagród mistrzostw wynosiła 750 tysięcy dolarów. Z racji braku decydującej części sezonu wspomniana kwota zostanie rozdzielona między niedoszłych finalistów.
"Podjęliśmy trudną decyzję, ale zdrowie i dobre samopoczucie naszych zawodników stawiamy na pierwszym miejscu. Z powodu ostrożności zdecydowaliśmy, że światowe finały nie będą miały miejsca. Patrząc na wszystkie wytyczne związane z COVID-19, nie chcieliśmy narażać graczy, którzy musieliby przebyć podróż i brać udział w turnieju na żywo" - możemy przeczytać na oficjalnej stronie mistrzostw.