Reklama

Odwołano największy turniej w Dota 2, bo uznano, że sport elektroniczny nie jest prawdziwym sportem

​Czy esport można zaliczyć do klasycznego sportu? Czy zmagania turniejowe profesjonalnych zawodników w grach komputerowych można przeplatać z aktywnościami fizycznymi związanymi z aspektami sportowymi?

Pytania te od wielu lat frapują wielu ekspertów i znawców. Szwedzi jednak nie mieli z nimi większego problemu i podjęli decyzję, która odbija się teraz szerokim echem w świecie esportu.

Plany były wielkie. To miało być święto sportu elektronicznego

W 2019 roku Valve podjął decyzję o organizacji dużego turnieju - The International 10 w Dotę 2. Miały to być najbardziej prestiżowe rozgrywki, bowiem w puli nagród znalazło się aż 40 milionów dolarów do zgarnięcia. Pierwotnie, event miał odbyć się w 2020 roku, ale z uwagi na ograniczoną ku temu możliwość przez globalną pandemię COVID-19 - wydarzenie zostało przełożone.

Reklama

Ostateczną datę rozgrywki w kultową produkcję wyznaczono na 5 sierpnia bieżącego roku. Finały miały potrwać 10 dni, a do rywalizacji o najwyższe trofea - przystąpić miało aż 18 czołowych drużyn z całego świata. Avicii Arena w Sztokholmie wyraziła również gotowość na przyjęcie kibiców do swojego obiektu.

Problemy nawarstwiały się bez końca

Problem pojawił się, kiedy uprzednio w tym roku, Szwedzka Konfederacja Sportowa w głosowaniu jednoznacznie sprzeciwiła się przyjęcia esportu do grona federacji sportowej. Valve postanowiło więc bardzo szybko zainterweniować i zwrócono się do szwedzkiego Ministra Spraw Wewnętrznych. Prośba o sklasyfikowanie turnieju jako elitarnego wydarzenia sportowego, została niestety odrzucona w trybie natychmiastowym.

Jako, że The International 2 nie otrzymało elitarnej rangi, zawodnicy, pracownicy obsługi, prowadzący, hosterzy i cała ekipa produkcyjna nie dostałaby wizy, a każdorazowy składany wniosek zostałby odrzucany. A warto w tym miejscu dodać, że do Sztokholmu zjeżdżaliby ludzie z całego świata z uwagi na rangę tego przedsięwzięcia.

Producenci Doty 2, a tym samym organizatorzy turnieju nie składali jednak broni, mimo ewidentnego tkwienia w nieciekawej, beznadziejnej wręcz sytuacji. 9 czerwca złożono apelację do szwedzkiego rządu, a 14. dnia tego miesiąca poproszono o ponowne rozpatrzenie sprawy. Niestety, na nic się to zdało, więc wiadomo już, że planowany w Sztokholmie turniej - nie odbędzie się.

W takim razie - co dalej?

Jak można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu Valve: "Jesteśmy przekonani, że znajdziemy rozwiązanie, które pozwoli nam zorganizować TI10 w Europie w tym roku i wkrótce podzielimy się z wami naszymi dalszymi planami".

"Nadal chcemy zorganizować tegoroczne The International w sposób, który jest bezpieczny dla wszystkich zaangażowanych oraz odpowiednio uczci graczy i fanów Dota 2" - podsumowali organizatorzy.

Influencerzy i szeroko pojęta społeczność graczy nie pozostała bierna na zaistniałą, kuriozalną sytuacją: "Jest to bardzo niepożądane. Każdy, z kim rozmawialiśmy zgadza się, że wyniknęła bardzo głupia sytuacja. Przed wprowadzeniem restrykcji, nie było żadnych kłopotów w organizacji turniejów w Szwecji. Jedno tylko zdanie stworzyło nam przeszkody" - skomentował Magnus Jonsson, prezes Szwedzkiej Organizacji Esportowej.

Swoją opinię odnośnie całej sytuacji wydała również Anna Köning Jerlmyr, komisarz ds. finansów w Sztokholmie: "Niesamowicie kłopotliwa sprawa dla Szwecji. Mamy dobrą reputację na całym świecie w rozwoju gier komputerowych, ale teraz zostanie ona podważona przez całe środowisko esportowe, z tego powodu, że nie możemy zapewnić wiz. To piętno i wielki minus dla Szwecji i jej rządu, że nie potrafi właściwie obsłużyć tego ważnego segmentu rynku".

O ewentualnych decyzjach, nowych terminach i lokalizacji turnieju, który według Valve - i tak się odbędzie, postaramy się informować na bieżąco.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy