Omonia - Legia. Youtuber spróbował przewidzieć wynik spotkania w LKE
W czwartek 28 listopada o godzinie 21:00 Legia Warszawa rozegra swój czwarty mecz w ramach Ligi Konferencji Europy. Warszawianie, podobnie jak drugi przedstawiciel PKO Ekstraklasy Jagiellonia Białystok są niepokonani i mają wielkie szanse na bezpośredni awans do fazy play-off. Tym razem rywalem będzie cypryjska Omonia Nikozja. Jeden z polskich youtuberów przeprowadził symulację meczu w grze EA Sports FC 25.
Podopieczni Goncalo Feio znajdują się w gronie zaledwie sześciu niepokonanych drużyn w obecnych rozgrywkach Ligi Konferencji Europy. Stołeczna drużyna w klasyfikacji ligowej ulega jedynie słynnej londyńskiej Chelsea F.C. bilansem bramek. Świetna forma Legii oraz Jagiellonii w europejskich pucharach cieszy bardzo polskich kibiców. Po kilku latach bardzo słabych występów, w końcu kibice z naszego kraju mają podstawne powody do dumy. W poprzednich starciach warszawianie pokonali Real Betis, Baćka Topolę oraz Dynamo Mińsk. Teraz przychodzi czas na cypryjską Omonię Nikozja.
Pomimo tego, że mecz rozegrany zostanie na Cyprze, to znacznym faworytem są piłkarze polskiej drużyny. Cypryjski futbol miał swoje lata świetności w poprzedniej dekadzie, gdy APOEL grywał kilkukrotnie nawet w Lidze Mistrzów, lecz obecnie poziom tamtejszego futbolu bardzo mocno stracił na sile. Według ekspertów nawet remis byłby dużą niespodzianką na niekorzyść "Wojskowych". Jeden z youtuberów postanowił przeprowadzić symulację wieczornego starcia. Dokonał jej w grze EA Sports FC 25, gdzie znajdują się licencjonowane rozgrywki LKE. Zobaczcie, jakim rezultatem zakończył się mecz na wirtualnej murawie.
Legioniści od samego początku przejęli inicjatywę i błyskawicznie zdobyli pierwsze trafienie. Już w 5. minucie do siatki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego trafił po efektownym strzale Vinegre. Portugalczyk jest jedną z najjaśniejszych gwiazd PKO Ekstraklasy i tym trafieniem również udowodnił swoje wielkie umiejętności. Zawodnicy Feio nie zamierzali zwalniać tempa i kilka minut później było już 2:0. Autorem trafienia był Brazylijczyk Luquinhas. Już wtedy była wyraźnie widoczna różnica klas pomiędzy zespołami. W kolejnych minutach Legia nadal dominowała, choć nie padały już gole z taką częstotliwością, jak na początku. Jednak nie był to koniec festiwalu goli w pierwszej części. Tuż przed przerwą drugie swoje trafienie dołożył Luquinhas, stając się jednocześnie bohaterem spotkania.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Przedstawiciel Ekstraklasy nadal rządził na boisku, nie dając rywalom większych szans na zdobycie chociażby honorowego trafienia. Za to kolejną bramkę dołożyli zawodnicy trenowani przez Goncalo Feio. W 65. minucie wynik na 4:0 ustalił Paweł Wszołek. Mecz do samego końca przebiegał pod dyktando warszawskiego zespołu. Kibice z pewnością chcieliby podobnego rozwiązania w czwartkowy wieczór w prawdziwym starciu obu drużyn.