PGL Major 2021: Grzeszki i ekscesy Fazy Pretendentów
Zaprzepaszczone dwie szanse na awans, pokonana trema i zepsute Pick’Emy - oto jakie grzeszki mieli uczestnicy Fazy Pretendentów PGL Major Stockholm 2021.
Każdy ma swoje Grzeszki... możemy usłyszeć w ostatnich dniach na streamie u Piotra “Izaka" Skowyrskiego. Jest to hasło promocyjne wafelków Grześki, oficjalnego partnera polskiej transmisji PGL Major Stockholm 2021. Idealnie wpisuje się w kilka historii Fazy Pretendentów, bo właśnie te małe słabości i wpadki sprawiają, że każde Mistrzostwa wspominamy w unikalny sposób. Rzućmy okiem na to co wydarzyło się przez ostatnie cztery dni.
Chińska formacja to stały bywalec Majorów. Od ostatnich kilku lat pojawia się na liście uczestników i najczęściej bardzo szybko z niej znika. Nie jest tajemnicą, że region Dalekiego Wschodu dość mocno odstaje poziomem od europejskiej, a nawet amerykańskiej. Tylko raz przebojem wdarli się do kolejnej fazy i było to podczas FACEIT Major London 2018. Jednak mogą pochwalić się innym dorobkiem - mimo różnicy umiejętności, w swojej historii tylko raz odpadli z Majora z bilansem 0-3.
Mimo to, za każdym razem grono społeczności stawia TYLOO w roli drużyny, która nie wygra ani jednego spotkania i błyskawicznie wróci do domu. W tym roku stało się to samo, zespół Attackera był jednym z najczęściej wybieranym zespołem w zabawie Pick’Em Challenge na miejsce 0-3 i znów udało im się wygrać jeden mecz - tym razem z Sharks.
Heroic, czyli do trzech razy sztuka
Przed startem turnieju, duński zespół pod batutą Caspera “cadiaNa" Møllera stawiany był w roli faworytów, którzy na pewno pojawią się przynajmniej w meczach finałowych. Przypuszczenia te szybko zostały potwierdzone, bo jeszcze pierwszego dnia Heroic wywalczyło sobie bilans 2-0 i myślami powoli przenosiło się do kolejnego etapu turnieju. Następnego dnia na ich głowy wylano kubeł zimnej wody, gdy przegrali z własnymi rodakami z Copenhagen Flames.
Jedno potknięcie nie byłoby problemem, lecz czwarta runda przyniosła dla Heroic niespodziewaną porażkę z Entropiq. Duńska drużyna wykorzystała dopiero trzecią szansę i zapewniła sobie status Legend dopiero po batalii z Movistar Riders. cadiaN i spółka mimo swoich “dwóch grzeszków" popełnionych w fazie pretendentów nie stracili w oczach międzynarodowej publiki i wciąż stawiani są w roli faworytów do awansu.
Widoczna trema Lucky’ego
Philip “Lucky" Ewald to najnowszy nabytek Astralis. Osiemnastoletni duński snajper bardzo szybko przebił się na salony Counter-Stike’a. Jeszcze w ubiegłym roku grał Tricked i na swoim koncie nie miał ani jednego meczu rozegranego na światową czołówkę. Jednak potrzeba wypełnienia luki powstałej po odejściu Nicolai “device" Reedtza spowodowała, że Astralis postawiło na młodego perspektywicznego gracza.
Lucky częściowo dowiódł swojej wartości w meczach IEM Fall oraz BLAST Premier, lecz w Sztokholmie zmierzył się z zupełnie nowym wyzwaniem - debiutem na Majorze. Młodziutkiego zawodnika musiała zeżreć trema, ponieważ pierwszego dnia był cieniem samego siebie, a to przekładało się na występ całej drużyny, która z kretesem poległa w obu spotkaniach. Ewald jednak zreflektował się w kolejnych dniach, a każda rozegrana przez niego mapa wyglądała coraz lepiej. Na ten moment o jego niebywałym talencie świadczyć mogą dwie statystyki - największa skuteczność w pojedynkach otwierających rundę oraz najwięcej wygranych clutchy.
Złe dobrego początki hadesa
Olek “hades" Miskiewicz jako jeden z trzech Polaków na turnieju musiał udźwignąć ogromną presję od rodzimych fanów. Razem z Pawełem “Dychą" Dychą reprezentując barwy ENCE zapewnili awans swojemu zespołowi i to z bardzo dobrym bilansem - 3-1. Olek jednak nie miał dobrego wejścia w turniej, a jako snajper jest kluczowym elementem do sprawnego funkcjonowania całego składu.
Największe problemy miał w meczu na FaZe Clan, czyli w drugiej rundzie Fazy Pretendentów. Trudno powiedzieć co sprawiło, że hades tak słabo zaprezentował się przeciwko tym oponentom, lecz mógł to być fakt stawienia czoła weteranom CS-a. Mimo wszystko Miskiewicz już w następnym meczu odkupił swoje winy i już w sobotę będziemy mogli go oglądać w Fazie Legend.
Agencja gamingowa Fantasyexpo przy współpracy z firmą FRENZY stoją za polską transmisją z PGL Major Stockholm 2021. Zmagania najlepszych zawodników z całego świata można oglądać na platformie Twitch.tv i kanale telewizyjnym Polsat Games. Wśród partnerów polskiej transmisji znajdziemy markę Grześki, polskiego producenta wafli. Jest to jedna z wielu aktywacji marki w obszarze gamingu i esportu w 2021 roku.