Reklama

Playoffy LEC, Wiosna 2021 - podsumowanie finałów

​Wiosenny split LEC oficjalnie dobiegł końca. Po blisko trzech miesiącach cotygodniowej rywalizacji i emocjonujących playoffach poznaliśmy najlepszą drużynę League of Legends w Europie.

G2 Esports - Rogue 1:3

Podczas naszej sobotniej zapowiedzi wspominaliśmy, że większość ekspertów i fanów tego meczu spodziewała się w wielkim finale. Po regulaminowym sezonie nie mieliśmy wątpliwości, że G2 i Rogue to dwie najlepsze drużyny w Europie, które powinny powalczyć o tytuł LEC i awans na MSI 2021.

Spodziewaliśmy się więc obejrzenia tego meczu gdzieś na etapie playoffów. Bardziej niż moment, w którym zobaczyliśmy to spotkanie, zaskoczył nas jednak wynik końcowy. Tylko pierwsza gra poszła po myśli obrońców tytułu i drużyny uważanej w zeszłym roku za jedną z najlepszych na świecie. Po długiej mapie Seraphine wreszcie zaczęła przynosić korzyści i Rogue mogło zasmakować tego, co czuło dwa tygodnie wcześniej Schalke, podczas końcówki ich spotkania z G2.

Reklama

Później zaczęły się jednak problemy G2 i efekt tego, o czym po meczu otwarcie pisał na Twitterze Grabbz, trener drużyny. Byli Mistrzowie Europy nie mieli dobrego spojrzenia na metę i nie czuli się komfortowo na patchu 11.6, na którym rozgrywane były całe playoffy. Zobaczyliśmy niepewne G2 Esports już z Schalke, potem podobne G2 przegrało z MAD Lions i mimo kolejnej szansy oraz zyskania odrobiny czasu na przeczytanie mety, G2 nie odnalazło swojego komfortu.

Ewidentnie dużo swobodniej czuło się na tym patchu Rogue. Hans Sama zagrał w trzech zwycięskich grach trzema różnymi postaciami, Larssen niejednokrotnie postawił się Capsowi, a kwintesencją formy całej drużyny był kapitalny Inspired. Podczas całego BO5 polski jungler zginął zaledwie pięć razy i przez większość czasu utrzymywał pełną kontrolę nad spotkaniem. Jak słusznie mówili podczas meczu komentatorzy, często podczas draftów wybierał jako ostatni, ale i tak z pojedynków z Jankosem wychodził zwycięsko.

Rogue zakwalifikowało się tym samym do swojego pierwszego finału w historii organizacji. Już na tym etapie byliśmy pewni, że pierwszy raz od siedmiu lat LEC nie wygra G2 ani Fnatic. Przyszedł czas na zmianę warty.

MAD Lions - Rogue 3:2

Trudno opisać słowami finał LEC, jaki zobaczyli fani League of Legends w niedzielny wieczór. Imponuje oczywiście zwycięstwo MAD Lions, awans na Mid-Season Invitational oraz przełamanie dominacji G2 Esports, ale jeszcze większe wrażenie robi fakt, w jakim stylu udało im się tego dokonać.

MAD Lions zdobyło tytuł LEC, wygrywając na zmianę spotkania z dwiema najlepszymi drużynami Europy. Już na etapie ćwierćfinałów spotkali się z Rogue, gdzie MAD zostało przez większość spisane na straty, a fani spodziewali się finału drabinki zwycięzców między Rogue a G2. Lwy wygrały wtedy 3:1. Tym samym wynikiem tydzień później pokonali G2 Esports, awansując tym samym do finału. W ostatnim spotkaniu drugi raz pokonali Rogue i po pełnym BO5 podnieśli puchar LEC.

Nikt chyba nie spodziewał się okoliczności, w jakich MAD Lions przyjdzie zwyciężyć ten finał. Co najmniej połowa spotkania należała bowiem do Rogue. Pierwsze dwie gry, chociaż przeplatane miejscami dobrymi zagraniami MAD Lions, trafiły na konto drużyny Polaków. W kluczowych momentach gry Rogue okazywało się silniejsze. Nie pomagał również fakt, że słabo wyglądał Humanoid, na którym wielu ekspertów mocno polegało, przewidując ewentualne zwycięstwo MAD.

Wielki powrót MAD Lions rozpoczął się od Armuta na Wukongu i przebudzenia Humanoida. Przygasł nieco botlane drużyny, ale solo linie wzięły na siebie tę presję i zabrały swoją drużynę prosto do tytułu LEC. Porażką dla Rogue zakończyła się mniej standardowa trzecia gra, gdzie meta na chwilę poszła w odstawkę i Rogue zdecydowało się stworzyć kompozycję wokół wygrywających linii. Kolejna mapa w ręce MAD Lions trafiła z kolei w zaledwie 24 minuty, kiedy górna część mapy spędziła większość czasu, cofając Odoamne prosto do fontanny.

O wyniku całego BO5 zadecydowała w rezultacie piąta mapa. Podobnie jak na początku serii, Rogue przejęło kontrolę nad spotkaniem i wydawało się, że odnaleźli sposób na MAD Lions. Kolejny gank na topie zakończył się klęską, dwie eliminacje trafiły na konto Rogue i drużyna Polaków zaczęła stopniowo powiększać swoją przewagę. Jednak nawet posiadana w pewnym momencie przewaga siedmiu tysięcy złota nie zapewniła im tytułu LEC. Humanoid wspiął się na wyżyny swoich możliwości, Armut zaliczył kilka świetnych engage’y Gnarem, a Elyoya teamfight na środku mapy Volibearem będącym trzy levele do tyłu, zapamięta pewnie do końca swojego życia.

Poznaliśmy zwycięzcę wiosennego splitu LEC. MAD Lions pojedzie w maju na Mid-Season Invitational i jako najlepsza drużyna Europy będzie reprezentować nasz region na międzynarodowym turnieju, w walce z Koreą, Chinami i Ameryką Północną.

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy