Podsumowanie finału Mistrzostw Świata League of Legends
Worldsy oficjalnie dobiegły końca. Ponad miesiąc ciągłej rywalizacji i trzy różne etapy wreszcie wyłoniły najlepszą drużynę na tegorocznym turnieju. Nowym Mistrzem Świata został DAMWON Gaming.
DAMWON Gaming - Suning (3:1)
Droga na Mistrzostwa Świata obu tych drużyn była wyjątkowo długa i zawiła. Damwon Worldsy 2019 zakończyło na etapie ćwierćfinałów, wyeliminowani przez G2 Esports. Przyszedł następny sezon, rozpoczęła się liga koreańska, a skład pod koniec lutego zasilił Ghost. Nuclear został tym samym przesunięty na ławkę. Damwon złożyło dokładnie tę piątkę, która w minioną sobotę zdobyła tytuł Mistrzostw Świata.
Nie wszystko wyglądało jednak dla nich tak kolorowo od samego początku. Wiosenny sezon zakończyli na piątym miejscu, kwalifikując się do playoffów z ostatniej pozycji z wynikiem 9-9. W zasadniczej części sezonu pokonali KT, by zaraz potem odpaść z drabinki turniejowej po długim meczu przeciwko DRX.
Coś wreszcie kliknęło latem. Damwon wreszcie zaczęło wygrywać, przyjmować formę, o której z przerażeniem zaczęli mówić analitycy podczas przygotowań do Mistrzostw Świata. Wynik 16-2 w sezonie robił wrażenie, pewne zwycięstwo w finale 3-0 budziło szacunek, ale to sam styl gry i sposób, w jaki Damwon wygrywało gry, czynił z nich jednego z faworytów do wygrania Worldsów.
Rok w wykonaniu Suning wyglądał z kolei jeszcze ciekawiej. Na etapie wiosny, kiedy Damwon chociaż kwalifikowało się do playoffów i stawiało się silniejszym od siebie drużynom, Suning zajmowało 11 miejsce w LPL z wynikiem 7-9. Gdyby ktoś wtedy powiedział, że ten skład nie tylko pojedzie na Worldsy, ale również dostanie się do finału, pokonując po drodze JD Gaming i Top Esports, zostałby pewnie wyśmiany przez fanów chińskiego League of Legends. Suning przeszło jednak bardzo długą drogę i w przeciągu jednego splitu zmienili się z przeciętnej drużyny LPL w drużynę zdolną zaskoczyć najlepszych graczy na świecie i faworytów turnieju.
Damwon okazało się jednak dla Suning murem niemożliwym do przeskoczenia. Czarny koń turnieju spotkał się z drużyną, która miała wygrać go od samego początku. I dokładnie tego dokonała w sobotę. Co więcej, zrobiła to w dokładnie tym stylu, jaki widzieliśmy przez cały miniony turniej.
Pierwsza gra zapowiadała bardzo wyrównane spotkanie. Chociaż końcowe wyniki Ghosta, Canyona czy Showmakera sugerowały pełną dominację ze strony carry Damwonu, w praktyce Suning niejednokrotnie postawiło się swoim rywalom. Udało im się wreszcie zmusić Koreę do popełniania błędów i byli w pewnym momencie bliscy pokonania drużyny, która tak dobrze rozegrała cały early game.
Najlepsze Suning zobaczyliśmy jednak bez wątpienia w drugiej grze. Ujrzeliśmy wreszcie tę szaloną, chińską grę, która zbiła z tropu Damwon i postawiła ich pod ścianą. Na silne combo Luciana i Evelynn Suning odpowiedziało Fiorą na topie i Rengarem w dżungli. SofM zbudował się pod tanka, skakał po krzakach, rootując graczy na prawo i lewo, a topa całkowicie zdominował Bin.
Niestety nawet pierwszy pentakill w historii finałów Mistrzostw Świata i 10/1/4 Fiora nie były w stanie zdekoncentrować Damwon. W kolejnych dwóch grach wróciła pewna, silna Korea skupiona tylko i wyłącznie na jednym celu. Ostatni mecz był tego doskonałym przykładem. BeryL latał po całej mapie Pantheonem, Ghost w pewnym momencie zabił SofM na dwa autoataki, a Nuguri po raz kolejny uświadomił wszystkim, dlaczego na topie tak często widywaliśmy Ornna. Przede wszystkim, BO5 zamknęła rewelacyjna gra Canyona, który z tytułem MVP dołączy prawdopodobnie do dyskusji o najlepszym graczu na świecie.