Reklama

Podsumowanie MSI 2019, Dzień 3

​Trzeci dzień postanowił udowodnić widzom, że chociaż poprzednie mecze zaserwowały nam sporo niespodzianek, to wciąż dopiero początek emocji podczas tegorocznego Mid-Season Invitational.

Team Liquid - SKT 0:1

Liquid stanęło przeciwko kolejnemu gigantowi, z którym nie widzieli się jeszcze na Summoner’s Rift w fazie grupowej. Ostatnim rywalem Amerykanów w pierwszym round robin było SKT. Obie drużyny zdecydowały się na stosunkowo standardowe kompozycje. SKT szybko pozbyło się Tarica i nie miało ochoty oglądać Jensena na Zoe, ale za to na jednej ze swoich najsilniejszych postaci znalazł się Impact.
Gankplank nie pomógł jednak wiele na silne i pewne siebie SKT. Już po kilku minutach gry Korea zdobyła swoją pierwszą przewagę w złocie i nie odpuściła jej aż do zniszczenia Nexusa Liquid. Statystyki 8/0/5 i 4/0/7 na Fakerze i Teddym robiły mocne wrażenie i jednoznacznie pokazywały, kto dominował w tym spotkaniu. Tym razem Khan grał nieco spokojniej, a Midlane i ADC dzięki pomocy Lee Sina zagwarantowały SKT trzecie zwycięstwo na MSI.

Reklama

Flash Wolves - Invictus 0:1

Tak jak w poprzedniej grze z innej strony zobaczyliśmy Fakera, który farmienie mida porzucił na rzecz widowiskowej Akali, tak IG postanowiło pokazać swój szeroki wachlarz umiejętności. Żeby zademonstrować jednak zdolność do odrabiania strat, trzeba najpierw chwilę przegrywać. W tym przypadku trwało to prawie pół godziny.

Dopiero w 29 minucie quadra kill Kai’Sy dopełnił powrotu IG, ostatecznie odwracając przewagę na korzyść reprezentantów LPL. Przez pierwsze 20 minut to Flash Wolves dawało jednak do zrozumienia, że podobnie jak przez ostatnie lata, planują znaleźć się w TOP4 MSI.

Na ich nieszczęście, Invictus obudziło się w końcu i chociaż zaczęli ten pojedynek bardzo chaotycznie, udało im się dopiąć swego i zdobytym na plecach JackeyLove’a Baronem utrzymać status niepokonanych.

Phong Vu Buffalo - G2 Esports 1:0

Dzień prezentowania się z innej strony trwał w najlepsze. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu, tutaj również faworyt szybko oddał przewagę w złocie. Tym razem jednak PVB udało się konsekwentnie powiększać swoje szanse na zwycięstwo, przekraczając magiczną granicę 10 tysięcy już w 18 minucie.

Meliodas, nowy jungler PVB, który pojawił się dzisiaj w głównym składzie, skutecznie pokarał swoją Rek’Sai wolniejszą kompozycję G2 Esports. Jego 10/1/12 dobrze podsumowuje cały występ wietnamskiej drużyny.
Udało im się mocno wejść w ten mecz, a później kontynuować snowball jednego z najbardziej agresywnych aktualnie junglerów. Mimo że G2 regularnie próbowało odrobić straty, a niektóre teamfighty były stosunkowo wyrównane, tak duża przewaga zdobyta przez pierwsze 20 minut dawała PVB ogromny margines błędu.

Phong Vu Buffalo, po czterech przegranych z rzędu, wreszcie zapewniło sobie pierwsze zwycięstwo. Zwycięstwo przeciwko silnemu, zajmującemu drugie miejsce w tabeli G2.

Team Liquid - Flash Wolves 0:1

To, co nie udało się Flash Wolves w pierwszej grze, wreszcie przyniosło zamierzony efekt w drugim spotkaniu, ze słabszym przeciwnikiem. Reprezentanci LMS wreszcie znaleźli swój dobry dzień i wygrali bardzo ważne spotkanie. Liquid będzie bowiem drużyną, z którą najprawdopodobniej powalczą o ostatnie miejsce w ścisłym TOP4.

Flash Wolves z draftu wyszło z silną kompozycją do teamfightów. Udawało im się regularnie forsować kolejne walki 5v5 i pewnie pokonywać Liquid swoim wykorzystaniem synergii pomiędzy Lissandrą a Kennenem.
Amerykanie nie zdążyli zwolnić gry, wykorzystać swojego potencjału do split pushu. Zamiast tego dali wciągnąć się w rytm dyktowany przez Flash Wolves i po prawie 35 minutach polegli, doprowadzając do remisu po dwóch rozegranych BO1 z zawodnikami LMS.

SKT - G2 Esports 0:1

Bardzo ważne spotkanie wygrało również G2. Nie tylko dlatego, że udało im się pokonać jeden z największych postrachów League of Legends, ale że zrobili to aż dwukrotnie. Stosunek 2-0 w BO1 przeciwko SKT może się dla nich okazać kluczowym, jeżeli chodzi o pozycję w TOP4. Dzisiejsze zwycięstwo mogło zapewnić G2 drugie miejsce w tabeli oraz potencjalne BO5 przeciwko IG dopiero w finale MSI.

Warunki, w jakich tym razem Europa pokonała Koreę są jednak w tym momencie nawet ciekawsze niż sama walka o TOP4. W niczym nie przypominało to bowiem inauguracyjnego spotkania turnieju, gdzie SKT nie miało zupełnie nic do powiedzenia. Po 10 minutach wiele osób zaczęło już nawet spisywać G2 na straty.

Po części wynikało to z przekonujących decyzji na mapie SKT oraz ich stabilnej przewagi w złocie. Większość skupiała się jednak na kolejnym kontrowersyjnym wyborze draftu G2. Na topie wylądował Pyke, który potrzebował dobrych 15 minut, żeby zacząć pokazywać swój potencjał.

Wunder obronił się jednak bardzo skutecznie i w towarzystwie Jarvana, silnej na LeBlanc Capsa oraz Perkza, który przez 35 minut nie umarł ani razu, zakończył grę z imponującymi statystykami 11/4/7.

Invictus - Phong Vu Buffalo 1:0

Dzisiejszy dzień w wykonaniu PVB bardzo przypomina to, co pokazało nam G2 Esports w pierwszym dniu MSI. Najpierw pokonali jednego giganta w przekonującym stylu, a potem w równie jednostronnym spotkaniu polegli przeciwko drugiemu. Chociaż pierwsza krew trafiła na konto faworytów publiczności i udawało im się przez early game dotrzymywać kroku IG, reszta show należała już wyłącznie do LPL.
Nadzieja na zaskoczenie szybko zniknęła, a patrząc na kolejną dominację Chin, w głowie widzów zaczęło kreować się pytanie, czy widzieliśmy do tej pory bardziej przekonującą na scenie międzynarodowej drużynę.

Invictus pozostaje niepokonane, G2 znów wygrywa z SKT, a Team Liquid pokazuje kolejne oznaki słabości. W jutrzejszy dzień, przedostatni dzień fazy grupowej, wchodzimy z większością oczu skierowanych na reprezentantów LCS oraz LMS, których wyniki będą kluczowe dla ich potencjalnego awansu do TOP4.

W środku dnia zobaczymy również kolejną walką pomiędzy pierwszym a drugim miejscem. Czy tym razem G2 zdecyduje się na bardziej standardowy draft i postanowi stawić czoło IG bez Vayne na topie?

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: MSI
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy