PRIDE w finale UCC Cup #1
Zakończył się bratobójczy pojedynek w półfinale UCC Cup #1. Do finału zmagań awansowało PRIDE, które okazało się lepsze od BYNIE.
Start pierwszej mapy polsko-polskiego pojedynku należał do "Orłów", które wyszły na prowadzenie 4:0. Drugi polski zespół przerwał w końcu niekorzystną serię, lecz BYNIE nadal nie mogło nawiązać wyrównanej walki z rywalem (2:7).
Z czasem drużyny zaczęły wymieniać się punktami, co było korzystne dla podopiecznych Michała "MHL'a" Engela, gdyż wygrali oni połowę 10:5. Po zmianie stron PRIDE nadal było stroną dominującą i wydawało się, że zmierza ono do zwycięstwa (13:6).
Nagle jednak Kacper "Killkapi" Wierzewski i spółka zaczęli udanie bronić bombsite'y, doprowadzając do remisu (13:13). Chwilę później BYNIE poszło za ciosem, wygrywając pierwszą mapę.
Drugi plac gry lepiej rozpoczęli gracze BYNIE, gdyż osiągnęli oni wynik 4:0. Jacek "minise" Jeziak i spółka dość szybko zaczęli jednak gonić rezulat (3:4), który z czasem ponownie im "odjechał" (3:6).
Formacje w dalszej części połowy prowadziły wyrównany bój, dlatego wynik pozostawał sprawą otwartą (7:8). W drugiej połowie zespół skazywany na pożarcie znów powiększył swe prowadzenie, wyraźnie zbliżając się do zwycięstwa.
Od stanu 7:11 do głosu całkowicie doszły "Orły". Mistrzowie pierwszej edycji Polskiej Ligi Esportowej nie pozwolili już bowiem rywalom zdobyć choćby jednego punktu, doprowadzając do trzeciej mapy.
Decydująca rozgrywka rozegrała się na train, gdzie dobre otwarcie miało PRIDE, obejmując prowadzenie 5:0. Następne cztery "oczka" padły łupem BYNIE, lecz skład z Piotrem "morelzem" Taterką na czele nie pozwolił sobie na stratę całej przewagi (6:4).
Ostatnie rundy wpadały jednak na konto przeciwników "Orłów", dlatego to oni zmieniali stronę z minimalną przewagą (8:7). Gdy podopieczni Michała "MHL'a" Engela przenieśli się na stronę broniącą, zdominowali oni grę, ostatecznie pieczętując awans do finału UCC Cup #1.
PRIDE - BYNIE 2:1 (14:16 - mirage, 16:11 - cobblestone, 16:9 - train)
Patryk Głowacki