Reklama

Profesjonalni gracze bijatyk obawiają się o przyszłość

​Koronawirus Covid-19 sieje spustoszenie na całym świecie, zamykając ludność w domach i odwołując wszelkie większe imprezy. Nie inaczej jest oczywiście z wydarzeniami esportowymi, co skłania coraz większą liczbę profesjonalnych zawodników do zastanawiania się nad przyszłością i finansami.

Wydaje się, że najbardziej cierpią miłośnicy bijatyk. W porównaniu do strzelanek czy moba turnieje tego typu z jakichś powodów nigdy nie były zbytnio dochodowe, więc gracze nie mogli w podobny sposób zabezpieczyć się na przyszłość. Teraz może więc być krucho z dostępem do gotówki.

Odwołano na przykład SNK World Championship w Samurai Shodown oraz King of Fighters 14, zaplanowane na koniec marca. Dwaj gracze z Korei Południowej woleli zostać w domach, więc ograniczono wydarzenie specjalne Tekken 7 w Japonii. Nie ma też Final Kombat w Mortal Kombat 11.

Reklama

Idąc dalej Capcom przestał wspierać kolejne przystanki zmagań Capcom Pro Tour w Street Fighter 5, by zniechęcić do przybywania na miejsce akcji. A to tylko te największe, oficjalnie wspierane przez wydawców wydarzenia. Nawet nie wspominamy o tych lokalnych, mniejszych turniejach i meczach.

Choć miasto - Santa Clara - nakazało odwoływanie takich imprez, to hotel nic sobie z tego nie robi i nadal będzie podobno domagał się pieniędzy. "Będę musiał sprzedał cały sprzęt i zrezygnować z kontraktu na 2021 rok (co przekłada się na kolejne 10 tysięcy dolarów kary" - dodaje były gracz.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy