Reklama

Puchar gracza Hearthstone rozpadł się w rękach

​Kolejny problem dla Blizzarda, tym razem nieco mniejszego kalibru. Ale czy aby na pewno? Kanadyjczyk Eddie "Eddie" Lui pokonał w ten weekend Lo "kin0531" Tsz Kin z Hongkongu, zwyciężając kolejną edycję imprezy Hearthstone Championship, czyli rozgrywki w tę popularną karciankę.

Wygrany wróci do domu bogatszy o 95 tysięcy dolarów, może się też pochwalić, że odwiedził Bukareszt. Nie byłoby w tym nic specjalnie godnego uwagi, gdyby nie fakt, że otrzymał także pamiątkowe trofeum, które... niemal natychmiast po wręczeniu rozpadło się na części składowe.

Gracze od razu uknuli teorie, że rozpadający się puchar to tak naprawdę metafora na temat tego, jak rozpada się reputacja samego studia Blizzard, rujnowana w ostatnich dwunastu miesiącach kolejnymi skandalami oraz kontrowersjami wizerunkowymi, związanymi z Diablo i Hongkongiem.

Reklama

Przypomnijmy: 8 października inny zawodnik z Hongkongu - Chung "Blitzchung" Ng Wai - zakończył jedną z transmisji na żywo wyrażeniem poparcie dla trwających od końca marca demonstracji i protestów w tym specjalnym regionie administracyjnym, więc czeka go banicja.

Gracz brał udział w oficjalnym, azjatyckim turnieju Grandmasters, gdzie pozwolił sobie także na założenie maseczki na twarz na wzór tych, które noszą właśnie protestujący w Hongkongu. "Uwolnić Hongkong. Rewolucja naszych czasów!" - powiedział mężczyzna podczas transmisji na żywo.

Teraz ma być podobnie. Gracze fantazjują, że trofeum nie wytrzymało tego napięcia i także postanowiło zaprotestować, głośno rozpadając się w rękach zwycięzcy, który - co gorsza - w finale pokonał zawodnika reprezentującego właśnie Hongkong. Podwójna zniewaga.

Sam Blizzard postanowił więc szybko wyjaśnić sprawę i przyznał, że odpadający, górny element pucharu to nie błąd, lecz pożyteczna funkcja, która umożliwia zwycięzcy łatwe rozłożenie trofeum i usprawnia jego transportowanie. Brzmi raczej mało wiarygodnie.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy