Rainbow Six: Siege - European League - Vitality lepsze w szlagierze
Team Vitality pokonał G2 Esports w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu trzeciej kolejki European League 2021 w Rainbow Six: Siege. Francuzi nie utrzymali jednak swojej dotychczasowej lokaty. Zapraszamy do podsumowania trzeciej serii meczów.
Rogue - Team Empire
Zdecydowanym faworytem byli zawodnicy Rogue. To oni przed tym spotkaniem zajmowali czwartą lokatę z bilansem dwóch zwycięstw i jednej porażki. Empire było w zasadzie "po drugiej stronie rzeki". Rosjanie zajmowali ostatnie miejsce bez choćby wygranej po trzech kolejkach. Starcie tych dwóch formacji odbyło się na Clubhouse i miało nieco zaskakujący przebieg.
Empire nie ustępowało od samego początku rywalom z Rogue. Toczył się bardzo wyrównany, zacięty pojedynek. Efektem tego był remis 3:3 na półmetku mapy. To spore zaskoczenie, biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania obu formacji. Rogue jednak odpowiednio zmobilizowało się w drugiej części.
Faworyt spotkania po wznowieniu gry prezentował się nieco lepiej od Empire. To oni przejęli inicjatywę, choć nadal trudno było mówić o totalnej dominacji czy różnicy klas. Wprawdzie Rogue zdobyło wówczas dwukrotnie więcej punktów (4:2) i ostatecznie zwyciężyło 7:5, to ich rywale pozostawili po sobie zdecydowanie dobre wrażenie. Walka o utrzymanie będzie wyglądała bardzo interesująco.
Virtus.pro - Natus Vincere
Starcie dwóch organizacji, które niegdyś polskim kibicom kojarzyły się z potyczkami na serwerach CS:GO pomiędzy Polakami a Ukraincami. Te czasy dawno już minęły, lecz pozycja Virtus.pro oraz Natus Vincere w świecie esportu nadal jest bardzo wysoka. Obie drużyny dobrze sobie radzą w Rainbow Six: Siege. Zdecydowanie lepsi są jednak na tę chwilę gracze Na’Vi z Polakiem w składzie. Virtus.pro przeżywa lekki kryzys.
"Virtusi" plasowali się przed tym spotkaniem na dziewiątym miejscu. Natus Vincere zajmowało ex-aequo z BDS Esport pierwszą lokatę. Jednak podobnie jak w pierwszym wtorkowym spotkaniu - dysproporcja między drużynami nie była widoczna. Virtus.pro lepiej rozpoczęło mecz na mapie Consulate, prowadząc po sześciu rundach 4:2.
Wiele wskazywało na to, że możemy być świadkami sporej niespodzianki. Międzynarodowa drużyna Szymona "Savesa" Kamieniaka odrobiła jednak straty i doprowadziła ostatecznie do dogrywki. Tam już "Naviczanie" udowodnili swoją wyższość nad Virtus.pro i zwyciężyli 8:7. To była pierwsza w tym sezonie strata punktów Natus Vincere. Międzynarodowa formacja za zwycięstwo po dogrywce otrzymała dwa punkty zamiast trzech.
G2 Esports - Team Vitality
Z punktu widzenia tabeli po trzech kolejkach, spotkanie G2 Esports z Vitality zapowiadało się bardzo interesująco. Vitality plasowało się na piątym miejscu, zaś G2 znajdowało się o dwa "oczka" wyżej. Obie formacje dzieliły zaledwie dwa punkty.
Zgodnie z oczekiwaniami mecz był bardzo wyrównany. Zarówno pierwsza, jak i druga część starcia na Clubhouse zakończyły się remisowo - 3:3. To sprawiło, że widzowie byli świadkami drugiej już dogrywki w tej kolejce. Dwie dodatkowe rundy padły łupem Vitality i to oni mogli cieszyć się z kolejnego już zwycięstwa w obecnym sezonie European League.
BDS Esport - Team Secret
BDS - obok Natus Vincere jest hegemonem Ligi Europejskiej. Do tej pory nie stracili żadnych punktów i trudno było podejrzewać, że stanie się to w starciu z Team Secret. Tak też nie było Francuzi dominowali od pierwszych rund na Oregon, choć pierwsza połowa nie wyglądała tak źle dla "Sekretnych" - przegrywali wówczas 2:4.
Dopiero po wznowieniu gry w drugiej części BDS zademonstrowało swoją siłę. Zwyciężyli oni we wszystkich rundach (3:0) i ostatecznie pokonali Team Secret 7:2. Dzięki kolejnej trzypunktowej zdobyczy utrzymali pozycję lidera.
Cowana Gaming - TrainHard eSport
Mecz Cowany z TrainHard eSport dostarczył zdecydowanie najmniej emocji. Na serwerze istniała tylko ta pierwsza drużyna. Brytyjscy gracze Cowany zdominowali w każdym aspekcie Francuzów z TrainHard. Dlatego też wynik był bardzo jednostronny - 7:0. Dzięki temu triumfowi Cowana Gaming awansowała na piąte miejsce.