Razer ujawnił dane 100 tys. użytkowników
W sierpniu tego roku niejaki Wołodimir Diaczenko - specjalista od bezpieczeństwa w sieci - znalazł źle skonfigurowaną bazę danych firmy Razer, oferującą wszystkim zainteresowanym dokładne dane personalne ponad stu tysięcy osób, które kupowały sprzęt tego popularnego producenta z San Diego.
Baza zawierała sporo danych: szczegóły na temat kupowanego przedmiotu, adres email, adres dostawy, numer telefonu - wszystko, co potrzeba do dokończenia transakcji, na całe szczęście z wyłączeniem informacji na temat kart płatniczych, za pomocą których dokonywano płatności.
Baza danych była na tyle źle zabezpieczona, że poszczególne wpisy można było znaleźć... za pomocą zwykłej wyszukiwarki internetowej i zapewne w ten sposób natknął się na nią Diaczenko. Mężczyzna natychmiast zgłosił problem do firmy Razer, jak przystało na specjalistę od zabezpieczeń w sieci.
Razer przyznaje w komunikacie, że bazę danych naprawiono 9 września, a więc od czasu wykrycia minęło jeszcze dość sporo czasu. Firma powtarza, że dane kart kredytowych oraz hasła użytkownik w oficjalnym sklepie pozostały bezpieczne i nie pojawiły się w opisywanym wycieku informacji.
Pewnym problemem jest fakt, że w ostatnich latach firma zaczęła integrować wszystkie swoje urządzenia za pośrednictwem sieciowej aplikacji Synapse. Ta służyła całkiem sprawnie przez długi czas, lecz ostatnie zmiany spowodowały, że dostęp możliwy jest teraz tylko po zalogowaniu na konto.
Po pewnym oburzeniu ze strony użytkowników całość rozbudowano o tryb offline i lokalne przechowywanie profilów, choćby po to, by móc dostać się do panelu konfiguracji posiadanych urządzeń bez konieczności posiadanie połączenia z siecią, co nie zawsze jest przecież możliwe.
Sama aplikacja ma sporo problemów z bezpieczeństwem, nie wspominając o wycieku całej bazy danych. Dość powiedzieć, że tylko w ubiegłym roku Razer zapłacił jednemu przedsiębiorczemu badaczowi zabezpieczeń - o pseudonimie s3cr3tsdn - za wykrycie... 28 różnych błędów w programie.
