Reklama

​Sidney: Przeskok między polską a europejską sceną nie jest duży

W trakcie trwania GG League w Poznaniu przeprowadziliśmy wywiad z Patrykiem „Sidneyem” Korabem. Zawodnik Illuminar Gaming opisał m.in. proces zmian w zespole.

Patryk Głowacki: Z waszym składem, również ze względu na organizację, wiązano duże nadzieje w kontekście walki o czołówkę Polski. Jak Twoim zdaniem przebiega proces przebijania się do „TOPki” kraju?

Patryk „Sidney” Korab: Myślę, że ostatnio w tej kwestii było dobrze. Zmieniliśmy zawodnika, GG League był pierwszym występem w nowym składzie. Pozmienialiśmy również role w zespole. Oprócz tego sporo trenowaliśmy i wyniki na samym turnieju w Poznaniu były ok.

Wasze początki w barwach Illuminar nie były jednak szczególnie udane. Nie awansowaliście bowiem m.in. do trzeciego sezonu PLE. Czym to było spowodowane?

Byliśmy wtedy świeżym składem. Brakowało nam chyba tej jednej osoby, gdyż z „exhim” nie grało nam się do końca dobrze. Potrzebowaliśmy zmiany, by wejść na wyższy poziom.

Wspomniana przez Ciebie roszada w zespole została wykonana „po cichu”. Obecnie gra z wami Bartosz „fullspeed” Długokęcki. Czujecie się z nim mocniejsi?

Na pewno, o czym wspomniałem wcześniej. Z „exhiem” nie mogliśmy się dogadać, mieliśmy inne rozumienie gry. Przyszedł „fullspeed”, którego testowaliśmy długo, bo dwa tygodnie. Po tym czasie wszyscy zgodnie stwierdziliśmy, że to jest odpowiednia osoba do gry. Pochwalę się tym, iż to ja zaproponowałem go do składu.

Czyli teraz, gdy już wszystko dobrze, rozpoczniecie przebijanie kolejnych barier?

Owszem. Na pewno będziemy próbować awansować w rankingu HLTV. Teraz mieliśmy okazję pograć na międzynarodowe zespoły i różnica jest niewielka w porównaniu do polskiej sceny. To nie jest wcale taki duży przeskok.

Gracie w Illuminar Gaming od kilku tygodni – jak przebiega współpraca z organizacją?

Jest naprawdę świetnie. Czujemy się w Illuminar dosłownie jak rodzina. Mimo różnych ról to nawet z Prezesem można spokojnie porozmawiać, traktowany jest tutaj każdy na równo. Gdy czegoś potrzebujemy, to piszemy ze sobą, wspólnie ustalamy, co się opłaca, a co nie, dzięki czemu mamy poczucie, że jesteśmy częścią organizacji.

Na Facebooku macie jedną z największych ilości polubień, jeśli chodzi o polskie zespoły. Do tego dochodzą występy Temmy'ego „sorena” Tudeva w ASUS ROG, co przyniosło mu większy rozgłos. Ponadto przy was znajduje się znany polskiej scenie Adam „destru” Gil. Czujecie z powodu tych elementów dodatkową presję?

Być może, aczkolwiek nie uważam, by ilość lajków na Facebooku czy rozpoznawalność powodowała większą presję na wyniki. Niezależnie od popularności każdy rozliczany jest z tego samego i wszyscy mamy wspólny cel.

Przechodząc stricte do GG League – gra na takim turnieju to spore wyróżnienie?

Wyróżnieniem byłoby, gdybyśmy dostali zaproszenie na rozgrywki, a nie musieli się kwalifikować, co jednak jest zrozumiałe, gdyż wcześniej nie mieliśmy wyników. Ciężko zatem uznać to za wyróżnienie, ale na pewno była to fajna okazja do udowodnienia swojej wartości.

Jak taki turniej może na was wpłynąć?

Na pewno da nam dużo doświadczenia, gdyż mamy również w formacji graczy z mniejszym obyciem, np. „Sobol”, którego jest to pierwsza profesjonalna drużyna.

Na zakończenie, jakie macie plany na nadchodzące tygodnie?

Planem będzie dostać się na jakiś zagraniczny event, jest sporo różnych kwalifikacji. Ogólnie czekamy na kolejne sezony Polskiej Ligi Esportowej oraz ESL Mistrzostw Polski, w których play-off to jest nasze minimum.

Reklama

Patryk Głowacki

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: gg league | sidney | illuminar gaming
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy