Reklama

"STOMP": Mieliśmy problem z przykładaniem się do treningów

Daniel "STOMP" Płomiński 2018 rok zaczynał, nie będąc czynnym zawodnikiem CS:GO. Jednak, gdy x-kom team zgłosił się po gracza, ten od razu stał się czołową postacią zespołu. Jak podsumowuje miniony rok i jakie ma cele na 2019? Tego dowiecie się z poniższego wywiadu.

Krzysztof Chałabiś: Miniony rok zaczynałeś jako jeszcze jako zawodnik na emeryturze. Jak się zaczął Twój kontakt z x-kom team?

Daniel "STOMP" Płomiński: Zaczęło się od tego, że skontaktował się zemną menager drużyny X-Kom. Po krótkich rozmowach i spotkaniu w Częstochowie z prezesem, byłem zadowolony z warunków kontraktu i postanowiłem dołączyć do drużyny.

Trudno było powrócić do profesjonalnego grania, po tak długiej rozłące?

- Nie było to trudne, cały czas miałem styczność z graniem, co prawda - dla zabawy, ale zawsze to coś. Widziałem że mimo braku stabilnego grania w Counter-Strike'a, szło mi naprawdę dobrze.

Reklama

Obawiałeś się czegoś, wracając na scenę?

- Obawiałem się jak przyjmą to ludzie i jak będę sobie radził w drużynie. Czułem na sobie presję, że muszę dobrze zastąpić "Soona" za którego wszedłem. Całe szczęście miałem bardzo dobry start i udowodniłem swoją wartość.

Szybko wkomponowałeś się w zespół?

- W momencie kiedy dołączyłem do drużyny, miałem okazję pojawić się na Meet Poincie w Warszawie i poznać chłopaków bliżej. Krótko mówiąc zajęło mi to mniej więcej dwa tygodnie.

Pierwszym Twoim turniejem był Meet Point na Stadionie Narodowym. Jakie to uczucie zagrać na największym polskim obiekcie sportowym?

- Hm... Nie spodziewałem się nigdy, że będę miał okazje zagrać na Stadionie Narodowym   tym bardziej jako gracz komputerowy. <śmiech>.  Na pewno jest to fajne doświadczenie i pamiątka na całe życie.

Kilka tygodni po Twoim przyjściu nastąpiły zmiany. To była trudna sytuacja w zespole?

- Dla mnie na pewno, bardzo polubiłem "Tecka" mimo krótkiego okresu czasu w którym z nim grałem. W każdym przypadku wymiana zawodnika nie należy do najmilszych sytuacji, ale taki jest Counter-Strike.

Wygrana na Good Game League oraz awans na Games Clash Masters dały wam poczucie, że dobijacie do polskiej czołówki?

- Myślę że po części tak, na GG League w Poznaniu wygraliśmy na bardzo dobre europejskie drużyny jak i jedną z najlepszych formacji w Polsce Team Kinguin. Byliśmy czarnym koniem tego turnieju. Szło nam naprawdę bardzo dobrze. Tyczy się to również awansu na Game Clasha w Gdyni.

Sam turniej GCM był jednak klapą. Co się wtedy stało?

- Pojechaliśmy na ten turniej ze świadomością, że jeśli nie zajmiemy dobrego miejsca, będzie zmiana zawodnika, bądź zawodników. Dało się to wyczuć, mieliśmy bardzo słaby okres, coś pękło w naszej drużynie. Od kilku miesięcy przegrywaliśmy mecze, których nie powinniśmy przegrywać w żadnym wypadku.

Na krajowym podwórku jednak nie odnosiliście znaczących sukcesów. Zarówno PLE jak i ESL Mistrzostwa Polski nie padły waszym łupem. Co według Ciebie jest tego przyczyną?

- Było wiele czynników dlaczego akurat w tych ligach nam nie wyszło, powiedział bym nawet, że to czarne chmury które przyszły do naszego zespołu w tamtym momencie. Problemem też było brak możliwości grania z "Patitkiem", co wiązało się z graniem z innym zawodnikiem. Również to, o czym wspomniałem wcześniej, mieliśmy problemy z komunikacją, przykładaniem się do treningów, bardzo zły okres dla naszej drużyny.

Sukces przyszedł gdy walczyliście o awans do Minora w Katowicach. Pokonaliście wielkie Virtus.pro. Czy mieliście świadomość, że dołożyliście ważną cegiełkę do rozbicia tej formacji w ówczesnym składzie?

- Prawdą jest to, że po naszym meczu Virtus.pro zawiesiło swój skład CS:GO. Wydaję mi się jednak, że nieważne na jaką drużynę by przegrali to ten moment i tak by nadszedł. Ich celem był Minor, dali sobie ultimatum że jeżeli się nie dostaną, skład się po prostu posypie.

Do awansu na Minor zabrakło Wam jednego zwycięstwa. Pozostał duży niedosyt?

- Ogromny niedosyt, dzielił nas zaledwie jeden mecz od Minora. Przegraliśmy pierwszą mapę dosyć solidnie, druga była bardzo bliska zwycięstwa, trzecia mogłaby się potoczyć na naszą korzyść i mielibyśmy Minora w kieszeni.

Z czego najbardziej cieszysz się w 2018 roku?

- Cieszę się z wszystkiego co mnie spotkało w roku 2018, przeżyłem wiele wspaniałych chwil, jak i tych przykrych. Takie życie.

Co Twoim zdaniem należy poprawić w grze, by na stałe wbić się do polskiej czołówki CS:GO?

- Moim zdaniem najważniejsze jest zaangażowanie i dawanie z siebie jak najwięcej. Jeśli jest to pierwsze i posiada się mądrych oraz utalentowanych graczy, wszystko przyjdzie z czasem.

Jak widzisz x-kom team w 2019 roku? Jakie macie cele?

- Zaczynamy Nowy Rok dosyć intenstywnie, mamy już pierwszy mecz 3 stycznia, pojawia się kilka turniejów online, zapewne jakieś kwalifikacje do większych turniejów. Nowy Rok - nowy X-Kom - nowe możliwości. Zobaczymy co czas pokaże, mam nadzieję że każdy z drużyny będzie zmotywowany tak jak ja jestem w tym momencie. Czas ucieka, jestem coraz starszy i chciałbym w końcu grać z najlepszymi.

Dzięki za rozmowę i powodzenia w 2019 roku.

 - Dzięki również.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: x-kom team | Stomp
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy