Reklama

Team Liquid zwycięzcą LCS

​Wczorajszy finał amerykańskich rozgrywek League of Legends dostarczył mnóstwa emocji. Chociaż przez długi czas wydawało się, że to Cloud9 może przełamać serię zwycięstw Liquid, drużyna Doublelifta ostatecznie podniosła puchar.

Chociaż każdy triumf w wielkim finale letniego sezonu LCS jest bardzo imponujący i istotny, ten konkretny może w Team Liquid budzić największe emocje. Wczorajsza wygrana oznacza bowiem, że Liquid jest pierwszą w historii LCS drużyną, która zdobyła cztery tytułu z rzędu.

Jak mówił w pomeczowym wywiadzie słynny Steve, właściciel organizacji, jeszcze dwa lata temu wokół drużyny krążył żart, że kończą wszystkie playoffy na czwartym miejscu. Kilka transferów później ta sama organizacja jest teraz uważana za właścicieli najbardziej utytułowanej amerykańskiej drużyny League of Legends.

Reklama

W samym meczu nie obyło się jednak bez problemów. Eksperci zapowiadali zacięty pojedynek, niektórzy nawet sugerowali zwycięstwo Cloud9. Rzeczywiście zobaczyliśmy pięć map. Liquid wyszło na prowadzenie na samym początku, by oddać dwie kolejne mapy i postawić rywala przed szansą na zamknięcie całego turnieju. Przyszedł jednak czas na Skarnera, pokaz indywidualnych umiejętności i powrót do formy.

Gdyby ktoś miał wątpliwości odnośnie tego, kto powinien ten mecz wygrać, piąta mapa dała jasno do zrozumienia, że odpowiedź jest tylko jedna. Sześć tysięcy złota przewagi po 20 minutach gry, pełna dominacja na mapie i 11/0/4 na Akali Jensena, co Cloud9 może boleć najbardziej.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy