To już oficjalne - Rosja wraca do gry. Czy to koniec sankcji?
Naczelni organizatorzy turniejów esportowych w CS:GO znoszą sankcje dla rosyjskich zawodników z Outsiders. Od teraz mistrzowie z IEM Rio 2022 będą ponownie rywalizować pod banderą drużyny Virtus.pro w zawodach z cyklu BLAST oraz ESL.
Początek wojny za naszą wschodnią granicą odwrócił nieco profesjonalną scenę CS:GO. W ramach sankcji nakładanych na Rosję ucierpiała także organizacja Virtus.pro wywodząca się z tego kraju. Najwięksi organizatorzy turniejów, czyli Electronic Sports League oraz BLAST nałożyli na "Niedźwiedzi" szereg konsekwencji.
Wśród sankcji pojawiło się występowanie pod neutralną flagą, pozbycie się barw narodowych i informacji o sponsorach. W rezultacie Virtus.pro zamieniło się w enigmatyczną nazwę "Outsiders" i pod taką też nazwą dumnie i z sukcesami partycypowało w kolejnych rozgrywkach.
W międzyczasie właściciele rosyjskiej organizacji wyrazili w mediach społecznościowych spory bunt. W komunikatach głosili, że czują się niesprawiedliwie traktowani i są żywym przykładem uskuteczniania tzw. cancel culture. "Nie odpowiemy na tę agresję własną agresją" - czytaliśmy blisko rok temu.
Po kilku miesiącach sprawy przybrały nieco inny obrót. We wrześniu minionego roku rosyjskie Virtus.pro zmieniło właściciela. Nowym prezesem firmy został multimilioner z Armenii - Arama Karamanukyana. Kwota transakcji miała opiewać na zawrotne 174 mln rubli, czyli blisko 2,8 mln dolarów.
Przed samym końcem poprzedniego roku doszło do rotacji personalnych w opisywanej organizacji. Właścicielem został Nikolai Petrossian, były prezes ESforce, zamieniając tym samym na stanowisku Karamanukyana.
Jako że Virtus.pro nie jest już w rękach rosyjskich oligarchów, organizatorzy tacy jak ESL oraz BLAST postanowili poluzować sankcje. Drużyna może w kolejnych rozgrywkach występować pod swoją nominalną nazwą. Oznacza to, że nazewnictwo Outsiders przejdzie już najprawdopodobniej do lamusa.