Reklama

Trudne życie testera Call of Duty: Black Ops 4

​Kolejne studio jest oskarżane o zbytnie wykorzystywanie pracowników w świecie gier, który coraz częściej rysuje się nie jako wymarzone miejsce do realizowania swoich ambicji, lecz jako obóz pracy. Tym razem mowa o należącym do Activision studiu Treyarch, twórcach Call of Duty: Black Ops 4.

Źródłem doniesień jest jak zawsze świetnie poinformowany serwis Kotaku, który przeprowadził rozmowy z kilkoma anonimowymi pracownikami firmy, wspominającymi trudy pracy nad ubiegłoroczną strzelanką. Tym razem na pierwszym planie jest ciężkie życie testerów.

Dla przykładu, kilka tygodni temu w biurach Treyarch przeprowadzono imprezę dla wszystkich zaangażowanych w prace nad Call of Duty: Black Ops 4. Było piwo i pizza. Na miejsce przybyli też testerzy, lecz im powiedziano, że mogą przebywać na miejscu przez maksymalnie 20 minut.

Problem polega na tym, że testerzy traktowani są jako "gorszy sort" w studiu, ponieważ nie są zatrudniani na stałe, lecz w ramach kontraktów. Pracują na innym piętrze i podobno niektórzy byli pouczani, by na korytarzach nawet nie odzywać się do przedstawicieli innych działów firmy.

Reklama

Auta parkują na innym parkingu - tym bardziej oddalonym od budynku. Jeśli studio zamawia jedzenie dla pracujących po godzinach, testerzy nie mogą z niego korzystać. Jak donosi Kotaku, niekiedy pozwala się im jedynie posilić resztkami, gdy etatowi deweloperzy już się najedzą.

Nie inaczej jest z pensją. Testerzy zarabiają około 13 dolarów na godzinę, pracując niekiedy nawet 70 godzin tygodniowo. Porównać to można z dyrektorem do spraw finansowych, Dennisem Durkinem, który zaraz po zatrudnieniu przez Activision w styczniu tego roku dostał 15 milionów dol. bonusu.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy