Reklama

​Twórcy League of Legends padli ofiarą ataku hakerów, ale nie zapłacą okupu

Szerokim echem odbiło się w branży gier wideo najnowsze oświadczenie Riot Games, twórców popularnych gier wideo m.in. League of Legends, Valoranta i Teamfight Tactics. Firma padła ofiarą cyberataku, a napastnicy zażądali okupu.

Do ataku miało dojść kilka dni temu. Riot Games nie spieszyło z informowaniem o całym zajściu, ponieważ trwała kompleksowa analiza ataku. Dopiero po czasie deweloperzy przyznali, że łupem hakerów padł kod źródłowy jednej z najpopularniejszych gier na rynku - League of Legends.

Oprócz tego, w ręce napastników miał wpaść kod źródłowy innej znanej gry - Teamfight Tactics oraz oprogramowanie mające zapobiegać działaniu oszustów (tzw. anti-cheat). "Powiadomiliśmy organy ścigania i aktywnie z nimi współpracujemy, gdy badają atak i grupę, która za nim stoi" - przyznali twórcy.

Reklama

Riot Games nie zamierza płacić okupu

Co ciekawe, autorzy cyberataku zażądali okupu z groźbą opublikowania kodów źródłowych gier, które udało się wykraść. Riot Games pozostaje jednak nieugięte w tej sprawie i nie zamierza negocjować z napastnikami. "Nie trzeba dodawać, że nie zapłacimy" - wybrzmiało krótkie, lecz treściwe oświadczenie.

Z podobnym problemem dosłownie kilka miesięcy temu mierzył się inny popularny producent i wydawca gier, Rockstar Games. Twórcy słynnej serii Grand Theft Auto również padli ofiarą ataku hakerów. Mieliśmy nawet do czynienia z największym wyciekiem danych w historii branży gier wideo, bowiem światło dzienne ujrzało 90 filmów, łącznie ponad 3 GB plików z nieopublikowanej, niewydanej gry GTA VI.

W tym momencie napastnicy tak samo, jak w przypadku ataku na Riot Games wystosowali groźby i żądania okupu. Rockstar Games pozostało oczywiście bierne na te żądania. Po czasie materiały, które przedostawały się do sieci, konsekwentnie usuwane były z tytułu praw autorskich.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: League of Legends | Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy