Reklama

Upadek gigantów - podsumowanie europejskiego Valorant First Strike

​Za nami pierwszy, europejski Major w Valoranta. Osiem najlepszych drużyn naszego regionu walczyło o prestiżowy tytuł najważniejszego do tej pory turnieju profesjonalnej sceny. Chociaż zabrakło publiczności i wielkiej, napakowanej fanami areny, dopisały emocje.

Faworyci na kolanach

Większość hype’u wokół Valoranta wciąż zbiera się głównie w Stanach Zjednoczonych. Europejscy fani od premiery wyrażali jednak zainteresowanie nową grą Riot Games, a profesjonalne drużyny, mimo dosyć niewielkiego początkowo zaangażowania ze strony organizacji, reprezentowały bardzo wysoki poziom. Kiedy wreszcie przyszedł czas na First Strike i wyłonienie najlepszej drużyny na świecie, wszyscy zebrali się przed monitorami.

Eksperci przed rozpoczęciem wydarzenia najgłośniej mówili o G2 Esports i FunPlus Phoenix. ScreaM stawał na głowie, żeby swoje Team Liquid wyciągnąć do roli faworyta turnieju, ale ostatecznie spodziewaliśmy się triumfu ze strony którejś z dwóch, dominujących w Europie organizacji. Już w czwartek, podczas przedmeczowej analizy, jeden z ekspertów sugerował, że dla FPX może być to sposób na udowodnienie ich siły i strącenie z tronu G2 Esports.

Reklama

Ze swojego piedestału G2 ostatecznie faktycznie spadło. Poleciało jednak razem z FunPlus Phoenix i Team Liquid. TL z turnieju dopadło jeszcze w ćwierćfinale, gdzie spotkali się ze zwycięzcami First Strike’a, Team Heretics. ScreaM wspiął się tam na wyżyny swoich umiejętności, zdobywając 352 ACS i 89 eliminacji w całym BO3. Nie wystarczyło to jednak, żeby zwycięsko wyjść z tego spotkania.

Dzień później dwójka kolejnych gigantów pożegnała się z najważniejszym turniejem w historii Valoranta. Heretics awansowało do półfinału i spotkało się z G2 Esports, które miało za sobą stosunkowo bezproblemowe spotkanie z OrglessV. Po długim i zaciętym meczu, gdzie wysoko ponad przeciętną wyrośli mixwell i ardiis, hiszpańska organizacja wygrała 2:1 i zapewniła sobie awans do finałowego BO5.

FunPlus Phoenix wyeliminował z kolei inny pogromca faworytów, SUMN FC. Drużyna ta powstała na początku sierpnia i większość swojej kariery spędziła w turniejach niższego tieru. Kwalifikacje do First Strike’a wreszcie pozwoliły im się wybić ponad resztę formacji. Kiedy wreszcie dostali się do najlepszej ósemki, narobili sporego bałaganu. Największe wrażenie w ich sukcesie robi fakt, że jest to drużyna wciąż niepodpisana przez żadną, większą organizację. Każdy z zawodników codziennie chodzi więc do pracy, a wolny czas poświęca na treningi. Po tak udanym turnieju i wygranej z FPX oferty powinny zacząć sypać się do skrzynek odbiorczych zawodników. Pozostaje więc tylko czekać, co uda się zrobić SUMN FC, kiedy gracze będą mogli w pełni poświęcić się esportowi i regularnie trenować.

Początek ery Team Heretics?

Hiszpańska organizacja Team Heretics oficjalnie dołączyła do profesjonalnej sceny Valoranta 1 października. Jako pierwszy do drużyny dołączył wtedy znany fanom Counter Strike’a loWel. Pięć dni później w organizacji grało już czterech zawodników, a drużyna w pełni uformowała się 21 października. Od tego czasu Heretics przegrało tylko jeden mecz, BO1 w kwalifikacjach do First Strike’a przeciwko Ninjas in Pyjamas.

W miniony weekend organizacja zyskała pierwszą szansę sprawdzenia się przeciwko najlepszym drużynom na świecie. Po kilku mniejszych turniejach stanęli oko w oko z G2 Esports, Team Liquid i SUMN FC. Chociaż seria zwycięstw Heretics nijak ma się do dominacji, jaką jeszcze niedawno obserwowaliśmy ze strony G2, ich mecze z najlepszymi drużynami Europy nie różniły się wiele od tego, co pokazywali chociażby dwa tygodnie temu z Giants.

Na dodatkową uwagę zasługuje fakt, że w drodze do triumfu na First Strike’u Heretics zmierzyło się z prawie wszystkim, najlepszymi drużynami. Już na etapie kwalifikacji zapowiadali się na mocną drużynę. Po porażce 11-13 z Ninjas in Pyjamas dostali kolejną szansę i nie zostawili suchej nitki na stających na ich drodze rywalach.

W ciągu kilku dni wygrali pięć BO1, wynikiem 2:0 zakończyli jedno BO3 i zapewnili sobie miejsce w głównym turnieju, gdzie ich pierwszym przeciwnikiem było Team Liquid. Zaraz później przyszło Team Liquid, a w finale spotkali się z napędzonym momentum ze zwycięstwa przeciwko FPX SUMN FC. Mecze Heretics były bardzo wyrównane i czasami rozstrzygały się w ciągu kilku ostatnich sekund. Udało im się kilkukrotnie wyjść z podbramkowych sytuacji i nie ulec presji dwóch, doświadczonych drużyn.

Po tak niespodziewanym zakończeniu tego turnieju pozostaje tylko pytanie "Czy Heretics jest najlepszą drużyną w Europie?". Biorąc pod uwagę rangę minionego turnieju, teoretycznie można wyjść z takiego założenia. Drużyna nie miała jednak zbyt wielu okazji, żeby zmierzyć się z najlepszymi formacjami. G2 zasłużyło sobie na ten tytuł, dominując całym regionem przez długie miesiące i dzięki podobnej konsekwencji FPX uważano za jednego z faworytów do wygrania First Strike’a.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Valorant
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy