Reklama

Worlds 2021 – podsumowanie ćwierćfinałów Mistrzostw Świata League of Legends

​Kolejna faza Mistrzostw Świata League of Legends dobiegła końca. Na polu walki zostały już tylko cztery drużyny, które w ten weekend rozpoczną walkę w półfinałach.

Za nami weekend pełny emocji. Od piątku do poniedziałku obejrzeliśmy łącznie cztery ćwierćfinałowe serie BO5. Weszliśmy tym samym w ostatnią, decydującą fazę tego turnieju - drabinkę single elimination. Podobnie jak przez kilka ostatnich lat, zwycięzca awansuje do kolejnego etapu, a przegrany żegna się z turniejem.

Wyniki ćwierćfinałów prezentują się następująco:

Reklama
  • T1 - Hanwha Life Esports 3:0
  • RNG - EDG 2:3
  • DWG KIA - MAD Lions 3:0
  • Gen.G - Cloud9 3:0

Faza grupowa namieszała nam nieco w oczekiwaniach względem niektórych drużyn. FPX zaliczyło oczywiście bardzo niespodziewaną porażkę, Fnatic całkowicie dobił brak Upseta, w LNG Esports, w którym pokładało nadzieje bardzo wielu fanów LPL, po tiebreakerze z MAD Lions odpadło z Mistrzostw Świata.

Znacznie mniej niespodzianek dostarczył nam etap ćwierćfinałów. W co najmniej dwóch seriach spotkały się ze sobą drużyny wyraźnie różniące się od siebie poziomem, co doskonale podkreślił format BO5. Jednym z tych spotkań był bez wątpienia pierwszy mecz pomiędzy T1 a HLE. Widzieliśmy to spotkanie podczas letnich finałów regionalnych w Korei. Wtedy drużyna Fakera potrzebowała znacznie więcej czasu na poradzenie sobie z rywalem, ale nikt nie miał wątpliwości, że podczas tego turnieju oglądamy dużo silniejsze T1. Pierwsze BO5 zakończyło się bardzo szybko i sam Chovy nie wystarczył tym razem, żeby HLE awansowało do kolejnego etapu turnieju.

Bardzo jednostronne spotkanie zobaczyliśmy również w niedzielę, kiedy Damwon zmierzyło się z MAD Lions. Podczas fazy grupowej pierwszy seed koreański z jednego z faworytów turnieju wyrósł na drużynę, od której niektórzy oczekują teraz zgarnięcia tytułu. Podczas drugiej mapy MAD udało się trochę postawić rywalowi i w środkowej fazie gry mieli ponad pięć tysięcy złota przewagi. Niestety nawet w takiej sytuacji Damwon udowodniło swoją klasę, znajdując świetne teamfighty i odwracając grę z powrotem na swoją stronę.

Ostatnim 3:0 tych ćwierćfinałów było starcie Gen.G z Cloud9, jedno z najtrudniejszych do obstawienia spotkań tych playoffów. Cloud9 urosło mocno w oczach fanów League of Legends, kiedy wykorzystali słabości FPX w fazie grupowej, pokonali Rogue i obok Damwon wyszli z grupy śmierci. Gen.G z kolei, podobnie jak reszta Korei, wyglądało mocniej niż w letnich playoffach, ale wciąż budziło wątpliwości ze względu na ich stylu gry. Mimo to bez większych problemów udało im się rozprawić z Cloud9. Widzieliśmy tutaj znacznie więcej wymian niż w spotkaniu T1 z HLE, ale w kluczowych momentach to Gen.G okazywało się silniejsze.

Zdecydowanie najlepszym spotkaniem ćwierćfinałów był w rezultacie mecz pomiędzy dwiema chińskimi drużynami, EDG i RNG. Zwycięzcy MSI po raz kolejny udowodnili, że chociaż indywidualnie wydawali się słabsi niemalże na każdej pozycji, wspominany regularnie przez ekspertów "clutch factor" potrafi zrobić różnicę. Faworyt tego spotkania potrzebował w rezultacie pełnej serii BO5, żeby rozgryźć swojego rywala i wreszcie wyeliminować go z turnieju. EDG zmierzyło się tym samym ze zdecydowanie najsilniejszym do tej pory rywalem na Mistrzostwach Świata i udowodniło, że nawet podstawione pod ścianą może wyglądać bardzo przekonująco.

Kolejna faza Mistrzostw Świata rozpoczyna się już w sobotę, 30 listopada. O godzinie 14:00 polskiego czasu obejrzymy powtórkę z finału koreańskich playoffów. Damwon zmierzy się z T1. W niedzielę o 13:00 odbędzie się z kolei starcie Gen.GEDG. Zwycięzcy obu BO5 spotkają się w wielkim finale 6 listopada.

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy