Wyciekły kody Team Fortress 2 i CS:GO, Valve uspokaja
Kody źródłowe sieciowych strzelanek Team Fortress 2 i CS:GO - lub ich część - wyciekły do sieci. Mowa o przeterminowanej wersji z 2017 i 2018 roku. Valve zapewnia, że dokładnie przyjrzało się sprawie i nie ma powodów do obaw, o ile ograniczymy się do oficjalnych serwerów lub tych zaufanych.
Gracze początkowo podnieśli krzyk, by w ogóle nie włączać obu gier, ponieważ mogliby być narażeni na ataki formułą zdalnego wykonywania kodu, za pomocą której hakerzy mogą nawet przejąć kontrolę nad komputerem. Jak to często bywa, te pierwsze ostrzeżenia okazały się być przesadzone.
"Przejrzeliśmy kod, który wyciekł i uważamy, że to wycinek silnika CS:GO, udostępniony partnerom już w 2017 roku i po raz pierwszy opublikowany był w sieci już w 2018 r. Nie znaleźliśmy podstaw, by uważać, że gracze powinni się niepokoić lub omijać aktualne wersje" - napisano na Twitterze.
Identyczny komunikat wystosowano w przypadku Team Fortress 2. "Jak zawsze, dla maksymalnego bezpieczeństwa rekomendujemy granie na oficjalnych serwerach" - dodano w nawiasie. Gracze chcieli początkowo wykorzystać sytuację, publikując fałszywe zrzuty ekranu rzekomych ataków.
Komunikaty Valve uspokoiły jednak sytuację. Choć możliwe, że kod źródłowy przysłuży się w przyszłości do jakichś ataków, to warto powtórzyć, że krąży on w sieci już od 2018 roku. Od tego czasu Valve wydało mnóstwo łatek i aktualizacji, radząc sobie z wieloma lukami bezpieczeństwa.
Kanał Team Fortress 2 na Twitterze nieco spóźnił się z ogłoszeniem w porównaniu do CS:GO, ponieważ Valve musiało zapewne znaleźć najpierw hasło. Dość powiedzieć, że ostatni wpis pochodził tutaj z sierpnia 2019 roku. Fani produkcji często narzekają, że twórcy chyba już o nich zapomnieli.
Być może wyciek kodów źródłowych przełoży się na jakieś aktualizacje. Valve zapewnia, że w dalszym ciągu monitoruje sytuację i będzie reagowało na wszystkie nowe doniesienia. Firma prosi też o zgłaszanie się wszystkich osób, które mogą posiadać jakieś pomocne informacje.
