Reklama

​Youtuber żartował z przechodniów. Został postrzelony i ledwo uszedł z życiem

Popularne niegdyś pranki, to jak się okazuje, nie tylko zabawa. Tanner Cook, prowadzący kanał na YouTube o nazwie "Classified Goons" przekonał się o tym najdobitniej. 21-latek podczas robienia żartu wdał się w kłótnię z innym mężczyzną i został postrzelony.

Swego czasu ogromną popularność w sieci zdobyli tzw. pranksterzy, czyli osoby prowadzące swoje kanały np. na platformie YouTube, realizujące rozmaite, niekiedy nawet niebezpieczne żarty na przechodniach, najczęściej w miejscach publicznych. Świat w tej kategorii podbił francuski twórca Remi Gaillard, którego filmy oglądane były w niesamowitych wręcz liczbach.

W Polsce największym pranksterem był Sylwester Wardęga. Najpopularniejszy film tego twórcy o psie-pająku wyświetlony został łącznie ponad 180 mln razy, co pozwoliło temu twórcy zyskać międzynarodową sławę i rozpoznawalność.

Reklama

Amerykański YouTuber robił pranki na przechodniach. Został postrzelony

Chociaż pranki w ostatnich latach nieco straciły na popularności, nadal są twórcy, którzy próbują swoich sił i kuszą się o wymyślanie nowych żartów realizowanych na niczego nieświadomych przechodniach. Jedną z takich osób jest Tanner Cook, amerykański YouTuber, który prowadzi swój kanał o nazwie "Classified Goons".

Przez blisko rok aktywności 21-latek zrealizował już wiele żartów, a wszystko to uwiecznił w postaci filmów, które rozgrzewały sieć. Próba wykręcenia ostatniego psikusa skończyła się dla niego fatalnie. Młody prankster ledwie uszedł z życiem.

Cook realizował kolejny swój pomysł w okolicach centrum handlowego w Sterling w Wirginii. Źródła podają, że mężczyzna wdał się w konflikt z inną osobą. Doszło do bójki, która zakończona została kilkoma strzałami z broni palnej w kierunku YouTubera.

Amerykanin zainkasował poważne obrażenia w żołądek i wątrobę, trafił do szpitala, gdzie spędził cały dzień na oddziale intensywnej terapii. Popularny prankster uszedł z tego zajścia z życiem, a nawet zdążył już przekazać swoją krótką relację mediom. "Robiłem prosty żart, a ten facet [napastnik z bronią - przypis red.] nie przyjął tego zbyt dobrze. Nic mi nie powiedział" - wyjaśnił.

Sytuacja ta to żywy przykład, że bycie pranksterem to często prawdziwe igranie z ogniem...

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy