Reklama

HyperX Pulsefire Surge RGB - test myszki

​HyperX Pulsefire Surge RGB to mysz stworzona z myślą o wymagających graczach. Podczas testów trudno nam było dostrzec choć jeden jej minus.

To, czym najbardziej wyróżnia się HyperX Pulsefire Surge RGB, można dostrzec niemal od razu. Chodzi o wygląd, na który składa się nowoczesny, choć raczej prosty kształt, dobra jakość wykonania oraz - chyba przede wszystkim - system podświetlenia. Co się tyczy tego ostatniego, mamy tutaj do czynienia z układem 32 diod tworzących zamknięty pierścień, którymi możemy zarządzać zupełnie niezależnie (kolory możemy wybierać z palety RGB). To rozwiązanie, które powinien docenić każdy gadżeciarz.

Jednak w żadnym wypadku nie jest tak, że producent skupił się na "bajerach", zapominając o tym, że mysz powinna przede wszystkim działać. Absolutnie nie, HyperX Pulsefire Surge RGB to jeden z najlepszych gamingowych gryzoni, jakie trzymaliśmy ostatnio w dłoniach. W urządzeniu wykorzystano nowoczesny sensor optyczny Pixart 3389 o następujących parametrach:

Reklama
  • rozdzielczość do 16000 dpi (z możliwością zmiany podczas rozgrywki),
  • przyspieszenie 50 g,
  • odświeżanie 1000 Hz,
  • prędkość maksymalna 11,43 m/s.

To tyle, jeśli idzie o teorię. A praktyka? HyperX Pulsefire Surge RGB zapewnia dozniania z najwyższej półki. Szybkość, płynność i precyzja działania powinny zachwycić nawet bardzo wybrednych graczy. Zalety omawianego modelu można docenić przede wszystkim podczas rozgrywki w sieciowe shootery. Wówczas naprawdę można poczuć różnicę, co nie oznacza, że HyperX Pulsefire Surge RGB nie przyda się także podczas zabawy w RTS-y czy w trakcie codziennego użytkowania.

Najnowsza myszka HyperX (swoją drogą, już druga z serii Pulsefire) została wyposażona w 6 przycisków. Na grzbiecie znajduje się przełącznik służący do zmiany dpi. W urządzeniu zastosowano popularne przełączniki Omron, które powinny posłużyć do 50 milionów naciśnięć. To w zupełności satysfakcjonujący wynik. Nie można narzekać także na kabel - 1,8-metrowy, poprowadzony w solidnym, a jednocześnie elastycznym oplocie.

Kupując HyperX Pulsefire Surge RGB, warto zwrócić także uwagę na oprogramowanie HyperX NGenuity, które pozwala nam na zmianę ustawień dpi, przypisywanie makr czy zarządzanie podświetleniem. Zakres dostępnych opcji jest całkiem wystarczający. Warto dodać, że mysz została także wyposażona we wbudowaną pamięć, w której możemy zapisać do trzech profili. Tak więc HyperX Pulsefire Surge RGB możecie zabierać ze sobą wszędzie (czy na turnieje, czy na rozgrywki do znajomych) i nie tracić czasu na ponowne konfigurowanie.

Zalety HyperX Pulsefire Surge RGB można wymieniać bez końca. Nowoczesna, a zarazem elegancka stylistyka, perfekcyjne działanie (nawet w najbardziej wymagających grach), solidność, komfort użytkowania, gadżeciarski układ podświetlenia, bogate w opcje oprogramowanie... A minusów nie dostrzegliśmy w żadnym aspekcie. Nie zauważyliśmy smoothingu, wyraźnej predykcji czy dyskomfortu nawet podczas kilkugodzinnych testów. W tej sytuacji trudno pomyśleć o cenie omawianego gryzonia (nieco poniżej 300 złotych) jako wygórowanej.

Razem z HyperX Pulsefire Surge RGB otrzymaliśmy, można powiedzieć, dedykowaną podkładkę pod mysz HyperX Fury S w wersji XL. Pierwsze, co musimy o niej napisać, to to, że jest naprawdę ogromna. Jeśli jesteście przyzwyczajeni do standardowych podkładek, ta zrobi na was wrażenie. Otóż mamy w tym przypadku do czynienia z prostokątem o wymiarach 90 centymetrów na 42 centymetry. Po położeniu tej płachty materiału na biurku zastanawialiśmy się, czy nie jest to przypadkiem przerost formy nad treścią. Po testach wiemy już, że nie.

Takie rozmiary podkładki dają naprawdę ogromną wygodę i nawet, gdy musimy wykonać ekwilibrystyczne manewry, przestrzeni zawsze jest pod dostatkiem. Jednak wymiary to nie jedyne, co zwraca uwagę gracza podczas korzystania z HyperX Fury S. Kolejną rzeczą, o której trzeba wspomnieć, jest świetne wykonanie i materiał, który został wprost stworzony do gamingu. Wszystkie ruchy wykonywane na podkładce są miękkie, a zarazem precyzyjne. Jeśli potrzebujesz przenieść kursor błyskawicznie z jednego narożnika ekranu w drugi, zrobisz to z powodzeniem. Podobnie, jeżeli sytuacja wymaga od ciebie dokonania niewielkiej korekty w celowaniu we wroga (tak dużą precyzję zapewnia pokrycie podkładki o gęstym splocie).

Jednocześnie z HyperX Fury S korzysta się naprawdę przyjemnie. Wykorzystana do jej produkcji tkanina jest miła dla dłoni i nawet po długiej rozgrywce nie powinniście odczuwać nawet minimalnego dyskomfortu. Warto dodać, że krawędzie zostały wykończone płaskim szwem, dzięki czemu a) nie powinny się strzępić, b) granica między obszarem użytkowym a jego otoczeniem jest dostatecznie wyraźnie zaznaczona.

A ile trzeba zapłacić za HyperX Fury S? Jeśli chcecie poczuć komfort grania, kupcie wersję XL za nieco ponad 100 złotych. Jeżeli ta kwota jest dla was zbyt wysoka, jak na podkładkę, albo nie potrzebujecie aż tak dużego wymiaru, wariant L kosztuje 70 złotych. Jeszcze tańsze są rozmiary S i M- dostaniecie je już za około 40 złotych.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: HyperX
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy