Reklama

Razer Tomahawk - test obudowy

​"Coś pięknego" - takimi słowami podsumowałem sprzęt Razera, który trafił do nas ostatnio na testy. Pewnie będziecie zaskoczeni, gdy napiszę, że chodzi o...

... obudowę. Choć tak naprawdę określenie to może być nieco krzywdzące. O wiele trafniej będzie nazwać ten produkt miniaturowym, modularnym komputerem (takiego określenia używa zresztą sam producent). Razer Tomahawk to projekt, o którym usłyszeliśmy po raz pierwszy już przeszło rok temu. Ostatecznie został on doprowadzony do szczęśliwego finału dopiero niedawno i muszę przyznać, że jestem zachwycony efektem końcowym. To świetny kompromis pomiędzy konsolą, której praktycznie nie da się rozbudować, a pecetem, którego składanie i modyfikacje wymagają od użytkownika przynajmniej odrobiny wiedzy technicznej. Razer Tomahawk wyglądem przypomina konsolę, ale jest podstawą do złożenia pełnoprawnego komputera gamingowego.

Reklama

Razer Tomahawk prezentuje się po prostu świetnie. Obudowa stanowi sześcian o miniaturowych wręcz wymiarach: 210 mm x 150 mm x 365 mm. Jej pojemność to raptem 11,5 litra. To parametry typowe dla komputerów klasy SFF (Small Form Factor), a w zupełności wystarczające, by pomieścić podzespoły gamingowe z najwyższej półki. Śmiało możecie postawić Tomahawka na blacie biurka bez obaw o to, że go "zagracicie" i nie zmieścicie na nim wszystkich pozostałych peryferiów, niezbędnych do komfortowej rozgrywki.

Wrażenie robią także materiały. Razer Tomahawk został wykonany z aluminium frezowanego metodą CNC, anodowanego czarnym, matowym wykończeniem. Nie mogło zabraknąć podświetlenia Razer Chroma RGB, które w subtelny - a jednocześnie efektowny - sposób daje znać o tym, że mamy do czynienia z produktem dla graczy.

Funkcjonalność nie pozostawia nic do życzenia. Razer Tomahawk z tyłu posiada wystarczającą liczbę portów nawet dla wymagających użytkowników. Znajdziecie tutaj: cztery USB-A 3.2 drugiej generacji, dwa USB-C Thunderbolt 3, dwa Gigabit Ethernet, a także combo 3,5 mm do podpięcia głośników.

Przejdźmy wreszcie do największej zalety Razer Tomahawka. Jak wspomnieliśmy, jest to obudowa modularna, co oznacza, że jej wnętrze można z łatwością modyfikować. System saneczkowego montażu sprawia, że nawet kompletny amator poradzi sobie z wymianą takich podzespołów, jak procesor, karta graficzna czy dysk twardy. Jeśli chciałbyś pobawić się w składanie i modyfikowanie peceta, nie może to być łatwiejsze niż z Tomahawkiem. Konstrukcja obudowy ułatwia także odkurzanie wnętrza tak bardzo, jak to tylko możliwe. Warto robić to regularnie, by móc podziwiać zamontowane podzespoły w pełnej krasie. Widać je przez dwa panele wykonane z hartowanego szkła.

Jeśli podobają ci się wygląd i niewielkie rozmiary Razer Tomahawka, ale nie za bardzo masz ochotę na własnoręczne składanie peceta, możesz zdecydować się na zakup wersji z już zamontowanym sprzętem. W gotowych zestawach znajdziesz 8-rdzeniowe procesory Intel i9 9980HK czy procesory Nividia GeForce RTX z serii 20. A jeżeli wolisz samodzielnie zbudować swojego gamingowego potwora, samą obudowę kupisz za około 900 złotych.  

ESPORTER
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy