Reklama

O polskiej scenie Teamfight Tactics z Grzegorzem Szablą i Bartłomiejem Zawadzkim

Tomasz Alicki - Pamiętasz początki Teamfight Tactics? Kiedy pierwszy raz miałeś styczność z tą grą widziałeś w niej potencjał esportowy? Spodziewałeś się tak rozwiniętej sceny?

Grzegorz Szabla, Senior Brand Manager Eastern Europe, Riot Games - Esport jest w DNA Riot Games, od początku zakładaliśmy, że na pewnym etapie pojawi się scena kompetytywna. Nie ukrywam jednak, że zaskoczyło nas jak szybko, pojawili się gracze gotowi poświęcić swój czas TFT w pełnym wymiarze. W tym kontekście szczególnie cieszy nas zbudowana w Polsce scena esportowa. Przypominam, że byliśmy drugim krajem na świecie, w którym powstała lokalna liga.

Reklama

TFT niemalże od premiery świetnie radzi sobie na Twitchu, turnieje cieszą się sporą popularnością, a Ultraliga wkroczyła właśnie w czwarty sezon. Co Twoim zdaniem jest głównym powodem takiego sukcesu TFT w świecie esportu?

Grzegorz - Myślę, że powodów ku temu jest co najmniej kilka. Po pierwsze udało nam się zagospodarować widownię z wielu gier karcianych. Po drugie konsekwentnie budowaliśmy system esportowy, w którym mogły się rozwijać lokalne gwiazdy. A po trzecie ta gra jest po prostu wyjątkowa. To przykład tytułu stworzonego z myślą o esporcie, gdzie sukces leży w twoich rękach. I z drobnymi wyjątkami, głównie szybkich piwotów, nie wymaga cs (creep score). Zatem wiek nie jest tu barierą dla dojrzałych graczy.

W świecie Counter-Strike’a dużo mówi się aktualnie o stanie polskiej sceny. Jak Ty oceniasz stan polskiej sceny TFT?

Bartłomiej Zawadzki, Project Manager w FRENZY - W mojej opinii nasza scena TFT jest bardzo silna, co pokazują też występy naszych reprezentantów na arenie międzynarodowej. Mamy rozgrywki, których pozazdrościć może nam cały świat TFT i na pewno taki stały element w kalendarzu graczy jest niesamowicie istotny dla ich rozwoju. Bardzo podoba mi się też podejście graczy, którzy mocno stawiają na streaming i rozwój swojego wizerunku, ale na to też ma znaczny wpływ specyfika gry, która bardzo sprzyja prowadzeniu kanałów na twitchu/youtube. Jedyne czego z mojej perspektywy brakuje w tym momencie, to wypełnienia offseasonu dla graczy. Z tego, co mi wiadomo, są już pewne ruchy wykonywane w tym temacie, także stay tuned.

Spodziewasz się dalszego rozwoju naszego podwórka? Z kolejnymi sukcesami Polaków przyjdzie zainteresowanie nowych organizacji esportowych i jeszcze bardziej zacięta rywalizacja w Ultralidze?

Grzegorz - Rozwijamy się w bardzo szybkim  tempie. Obecnie polscy zawodnicy nie tylko odnoszą sukcesy na arenie międzynarodowej, ale wręcz tworzą metę. Przyglądając się dynamicznemu rozwojowi polskiej sceny, głęboko wierzę w to, że w najbliższej przyszłości kilku z naszych zawodników będzie stać na zdobycie tytułu mistrza świata. Co więcej, widzimy stały dopływ nowych, utalentowanych graczy młodego pokolenia, tu najlepszym przykładem niech będzie Kubixon. O rywalizację w Ultralidze TFT się nie obawiam. Będzie tylko lepiej.

Jak wrażenia po pierwszych kolejkach Ultraligi TFT? Widzieliśmy już sukcesy debiutantów, porażki weteranów... Pierwsze tygodnie zapowiadają bardzo emocjonujący sezon.

Bartłomiej -Zdecydowanie jest kilka niespodzianek, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Do tych pierwszych na pewno można zaliczyć postawę Lefta, który zwyciężył w bardzo silnej grupie. Natomiast do tych mniej przyjemnych można zaliczyć odpadnięcie Lelouch'a już w 1 fazie, który jak zawsze znajdował się wśród faworytów do zwycięstwa w całym turnieju. Same gry również dostarczają mnóstwo emocji, zawodnicy często decydują się na bardzo rzadko spotykane kompozycje (np. Sett pod combat training) albo pozwalają sobie na bardziej ryzykowną grę i dokręcają bardzo mocne jednostki na 3* np. byliśmy o krok od Aurelion Sola 3*.

Wyjątkowo nie spytam o faworytów do wygrania tego sezonu, tylko o twojego czarnego konia. Kto Twoim zdaniem z tych mniej oczywistych wyborów powędruje do trzeciego etapu i poradzi sobie lepiej, niż zakładali eksperci?

Bartłomiej - W pierwszym dniu rozgrywek fazy bitwy debiutanci - Spoti, Vernacc i Morgoth bardzo zaskoczyli i pokazali, że trzeba się z nimi liczyć. Awans któregoś z nich będzie na pewno sporym zaskoczeniem, zwłaszcza że w grze o te 2 sloty w finale dalej są w grze takie tuzy naszej sceny jak Zbrojson, Simplywojtek, Shircane czy Sage. Natomiast różnice punktowe są obecnie tak małe, że ciężko wskazać któregokolwiek z nich.

Miałeś już czas, żeby przysiąść do nowego setu TFT? Jak podobają Ci się wprowadzone zmiany i którymi kompozycjami znajdujesz ostatnio najwięcej sukcesu?

Grzegorz - Szczerze to głównie oglądam. Natomiast, mimo że staram się być na bieżąco z metą, to jak sam próbuję grać, to nie do końca wychodzi mi implementacja podpatrzonych zagrań na   własną rozgrywkę. Moje najwyższe elo do tej pory to Diament. Aktualnie jak wiadomo najlepiej grać smoki, ale wcześniej sporo grałem Olafa asasyna i magów. Zmiany bardzo mi się podobają, augmenty wniosły sporo świeżości i cieszę się, że zostały zaimplementowane do tego setu.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Teamfight Tactics | Riot Games
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy