Call of Duty: Warzone 2 dopiero zadebiutowało i już frustruje graczy
Jeżeli poważne bugi nie są wystarczającym problemem, aby mieć wątpliwości względem Call of Duty: Warzone 2, gwoździem do trumny może być nowe lootowanie. Gracze nie są zadowoleni.
Lootowanie zawsze było bardzo trudnym do rozwiązania problemem w gatunku battle royale. W większości gier wszyscy gracze mają przy sobie wiele przedmiotów - od broni, przez apteczki, aż po różnego rodzaju amunicje i taktyczny ekwipunek. Trzeba znaleźć więc jakiś klarowny sposób, żeby przedstawić cały ten loot, kiedy jeden z uzbrojonych po zęby graczy zostanie pokonany.
Do tej pory Warzone rozwiązywał to, wysypując wszystkie przedmioty na ziemie. Czasami było to chaotyczne i powodowało przypadkowe podnoszenie niechcianych broni lub granatów, ale na podłodze większość przedmiotów mocno się od siebie różniła. Razem z Warzone 2 do gry wprowadzono nowe rozwiązanie.
Po pokonaniu przeciwnika i interakcji z jego przedmiotami, na ekranie pojawia się nowe menu. Trzeba najpierw wszystko przejrzeć, potem zdecydować co jest nam potrzebne, a na koniec pozamieniać wszystko miejscami.
W DMZ tego typu rozwiązanie ma sens. Gra jest dosyć wolna, wiemy dokładnie, kiedy możemy pozwolić sobie na lootowanie i nie musimy wybitnie się z tym spieszyć. Jak widać jednak na powyższym przykładzie, w Warzone sytuacja jest dużo bardziej chaotyczna. Kiedy pokonujemy jakiegoś gracza na początku meczu, chcemy jak najszybciej złapać jego przedmioty i naszykować się do walki z kolejnym rywalem. Nowy system lootowania znacząco wydłuża cały ten proces.