Reklama

Kick w atmosferze skandalu. Platforma dopuszczała się rasizmu i dyskryminacji?

W sieci wybuchła właśnie spora afera, w której epicentrum znalazł się Kick, duża platforma do prowadzenia transmisji na żywo. Pracownikom firmy bliskie miały być zachowania rasistowskie i dyskryminacja osób ze względu na chorobę.

Kick od półtora roku buduje swoją markę na mapie streamingowych serwisów, stając się coraz godniejszą konkurencją dla innego giganta - Twitcha. W ostatnim czasie Kick przeszedł sporo rewolucji, przyciągając kilka dużych gwiazd ze światowej, jak również polskiej sceny streamingowej. W środowisku panuje przekonanie, że "zielona platforma" jest w stanie finansowo gratyfikować swoich twórców znacznie sowiciej niźli konkurencja.

Reklama

W ostatnich dniach Kick stał się obiektem dużego skandalu. Była pracownica przedsiębiorstwa, postanowiła podzielić się swoją historią, wyznając przy okazji powody, dlaczego postanowiła zwolnić się z tej pracy.

Melissa (tak podaje się w sieci m.in. w serwisie X) przyznała, że jej współpracownicy dopuszczali się szeregu nieetycznych zachowań. Dodała, że klimat w biurze był "wyjątkowo nieprzyjazny". Wg. niej w Kicku panował ciągły brak szacunku dla opinii i poglądów innych osób. Pracownicy regularnie mogli słyszeć obelgi czy być świadkami dyskryminacji.

W swoim długim, bowiem prawie 20-minutowym filmie pracownica przyznała, że wielokrotnie słyszała rasistowskie wyzwiska czy żarty skierowane wprost w transpłciowych streamerów. Wszystko to miało dziać się w akompaniamencie i przy obecności kierownictwa i wyżej postawionych pracowników.

Z relacji kobiety wynika też, że streamer, który nie krył się z tym, że walczy z nowotworem, otrzymywał niższe wynagrodzenie niż inni twórcy. Strategia firmy miała wówczas opierać się na prostym założeniu: osoba taka jest w stanie pracować niemal wszędzie i za każde pieniądze, bo wie, że i tak "niebawem może odejść z tego świata", a przy tym zostawić jakieś środki finansowe swoim najbliższym.

Po wywołaniu burzy medialnej, do relacji Melissy odniósł się jeden z właścicieli Kicka, Ed Craven. W swoim krótkim komunikacie szef firmy wyraził ubolewanie nad całą historią opisaną przez byłą pracownicę. Stwierdził również, że podejmie działania związane z analizą kultury i polityki w przedsiębiorstwie.

Sama zainteresowania odpisała mu błyskawicznie i krótko, twierdząc, że założyciel Kicka nie wyrażał chęci rozwiązywania problemów na bieżąco. "Siedziałeś 3 metry ode mnie, znaliśmy się wystarczająco dobrze" - skwitowała Melissa.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Kick
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy