Reklama

Dr Disrespect antybohaterem skandalu. Co dalej z amerykańskim streamerem?

Dr Disrespect jest aktualnie jednym z największych antybohaterów ostatnich tygodni. Wyciekły bowiem do sieci kulisy obyczajowego skandalu, w którego samym epicentrum znalazł się amerykański streamer. Od 42-latka odwróciło się już bardzo wielu fanów.

Tajemnica Twitcha rozwiązana po latach

Sprawa Dr Disrespecta i jego permanentnej banicji na Twitchu z 2020 roku powróciła w bieżącym roku niczym bumerang. Po czterech latach były pracownik największej platformy streamerskiej postanowił zdradzić kulisy tego zajścia od kuchni. Okazało się, że streamer utrzymywał kontakty z małoletnimi. Twórca, którego śledzą w sieci miliony osób, wypisywał sprośne i dwuznaczne treści do małoletniej dziewczyny. Doszło nawet do próby realnego spotkania na jednym z dużych wydarzeń.

Reklama

Wszystko to potwierdził sam Dr Disrespect w serii długich wpisów w serwisie X. Gwiazda sieci przyznała jednocześnie, że nie doszło do niczego, co stałoby w opozycji do przepisów prawa. Oczywiście na myśli miał tutaj kontakty seksualne. Warto dodać, że omawiana sprawa dotyczy historii z 2017 roku. Od czasów całkowitej blokady konta, banicja była jedną z największych tajemnic Twitcha.

Kilka tygodni temu, kiedy zagadkę udało się rozwiązać, na Dr Disrespecta wylała się ogromna krytyka setek tysięcy internautów. Od twórcy odcięli się też jego byli koledzy po fachu z branży streamerskiej. Finalnie nawet studio Midnight Society, którego 42-latek był współzałożycielem, zerwało współpracę z kontrowersyjną osobowością.

W momencie największego kryzysu wizerunkowego Dr Disrespect zadeklarował, że udaje się na wakacje. Dodał jednocześnie, że nie zamierza się poddawać i prędzej czy później wróci do sieci. Oczywiście był to również moment, w którym licznik subskrypcji i obserwujących spadał u niego w zawrotnym tempie. Wiele osób wieściło mu koniec internetowej kariery. Inni wprost pisali, by nie powracał już do mainstreamu.

Powrót Dr Disrespecta blisko?

Ostatniego dnia lipca tego roku Dr Disrespect przerwał milczenie po nieco ponad miesiącu od ostatniego wpisu. 42-latek umieścił w swoich mediach społecznościowych zdjęcie szachownicy. Na jej tle dojrzeć można było oczywiście wizerunek amerykańskiej gwiazdy. Post ten odbił się szerokim echem, osiągając ponad 110 tys. polubień w serwisie X. Wyświetlono go też przeszło 53 mln razy.

Choć historia słynnego streamera zbulwersowała i tak naprawdę nadal bulwersuje wielu, sporo rzeczy wskazuje na to, że już niebawem charyzmatyczny twórca urządzi swój huczny powrót do działalności, z której zasłynął przez lata. Zadanie to jednak nie będzie proste.

W momencie odkrycia całej prawdy sprzed lat, liczby Dr Disrespecta zaczęły momentalnie spadać. W serwisie YouTube, w którym posiadał ponad 4,5 mln subskrybentów w zaledwie jeden dzień utracił 10 tys. z nich. Twórca każdego dnia tracił przeszło 660 popularnych subów, licząc do dzisiaj.

Do tej pory w sieci brylują niemal same negatywne komentarze dotyczące głównego bohatera tego materiału. Warto w tym miejscu wspomnieć, że YouTube był głównym przytułkiem dla Amerykanina w ostatnich latach. Po skandalu włodarze portalu zdecydowali się usunąć opcję monetyzacji z jego kanału.

Kick jedynym ratunkiem dla skandalisty?

Rodzi się teraz pytanie, jakie decyzje podejmie sam zainteresowany. Wiemy, że permanentna banicja na Twitchu nadal go obowiązuje. YouTube coraz mniej przychylnie patrzy na jego postać. Odpowiedź rodzi się więc w dosyć naturalny sposób: istnieje szansa, że 42-latek nawiąże współpracę z Kickiem, wschodzącym serwisem streamerskim, który słynie m.in. z sowitego wynagradzania swoich twórców.

Kick uchodzi też za najbardziej liberalną platformę do streamowania, więc pozyskanie kontrowersyjnej gwiazdy może nie być trudne dla właścicieli witryny. Najbliższy czas przyniesie szereg odpowiedzi na najbardziej intrygujące pytania w tej sprawie.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Dr DisRespect
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy