Reklama

Kolejna fala zwolnień w branży gier wideo. Kiedy to się skończy?

Riot Games ponownie redukują etaty w tym roku. Twórcy League of Legends ogłosili właśnie drugą falę zwolnień. Tym razem jednak nie chodzi o cięcie kosztów. Jak twierdzi współzałożyciel Marc Merrill, to krok w kierunku pozyskania "odpowiednich ekspertów", którzy pomogą w dalszym rozwoju legendarnej gry. Można jednak mieć co do tego spore wątpliwości.

W skrócie:

  • Riot Games ogłosiło drugą falę zwolnień w tym roku, nie podało jednak dokładnej liczby osób.
  • W styczniu roku studio pożegnało się z 530 pracownikami.
  • Marc Merrill zapewnia, że zwolnienia mają na celu przygotowanie zespołu do przyszłych wyzwań, a League of Legends nadal pozostaje priorytetem.

Riot Games, studio odpowiedzialne za jedną z najpopularniejszych gier online - League of Legends, ogłosiło drugą falę zwolnień w tym roku. Mimo że dokładna liczba pracowników objętych zwolnieniami nie została podana, wiadomość ta wzbudziła wiele emocji w branży. To kolejny raz, kiedy Riot decyduje się na takie posunięcie. W styczniu tego roku studio zredukowało zatrudnienie o 530 osób, co tłumaczyło koniecznością dostosowania kosztów, które "stały się nie do utrzymania", a to uniemożliwiało eksperymentowanie i podejmowanie ryzyka.

Reklama

Marc Merrill, współzałożyciel Riot Games, w najnowszym oświadczeniu podkreślił, że obecne zwolnienia nie są podyktowane koniecznością oszczędności, ale raczej potrzebą zapewnienia odpowiednich kompetencji w zespole. "Chodzi o to, by mieć właściwych ekspertów, którzy pomogą League of Legends pozostać świetnym przez kolejne 15 lat i dłużej" - napisał Merrill na swoich profilach w mediach społecznościowych. Zaznaczył również, że mimo redukcji liczby etatów, zespół pracujący nad League of Legends w przyszłości ma być większy niż obecnie.

Zwolnionym pracownikom Riot zapewnia pakiet wsparcia, który obejmuje co najmniej sześciomiesięczne wynagrodzenie, roczny bonus, pomoc w znalezieniu nowej pracy oraz ubezpieczenie zdrowotne. To jednak słaba pociecha dla osób, które tracą pracę w branży gier, w której w 2024 roku redukcje zatrudnienia są szczególnie widoczne.

Branża gamingowa w tym roku zmaga się z dużymi problemami - zwolnienia dotknęły już około 13 tysięcy pracowników, co tylko zwiększa presję na pozostałe studia, by przemyśleć swoje plany i podejście do kosztów. To przygnębiająca kontynuacja trendu z ubiegłego roku, kiedy pracę w branży straciło 10,5 tysiąca osób. Dla wielu obserwatorów rynku, takich jak Chris Dring z GamesIndustry.biz, te zwolnienia to rezultat zmieniających się realiów rynkowych i potrzeby dostosowania się do nowych wyzwań, takich jak rosnące koszty produkcji i zmieniające się nawyki graczy.

Pomimo trudnych decyzji kadrowych, Riot Games stara się uspokoić fanów League of Legends. Merrill podkreślił, że studio nie zamierza zwalniać tempa prac nad grą, a wręcz przeciwnie - inwestuje w nowe rozwiązania, które mają na celu szybsze rozwiązywanie obecnych problemów oraz przygotowanie się na wyzwania przyszłości. "Nie zwalniamy tempa prac nad grą, którą kochacie. Wręcz przeciwnie - chcemy działać szybciej i lepiej, jednocześnie budując przyszłość League of Legends" - dodał w swoim oświadczeniu.

Riot Games od czasu swojego powstania w 2006 roku rozrosło się z małego studia do jednego z największych graczy na rynku gier online, zatrudniającego w szczytowym momencie ponad 4 000 osób. League of Legends to sztandarowa produkcja dewelopera, która mimo ponad 15 lat na rynku wciąż przyciąga miliony graczy miesięcznie, utrzymując status jednego z najpopularniejszych tytułów do zabawy online na świecie. Ale w ostatnich latach Ropt poszerzył swoje portfolio o inne mocne tytuły, takie jak Valorant czy Teamfight Tactics.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Riot Games | League of Legends
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy