"NitroZyniak" znalazł sposób, jak ominąć permanentnego bana na YouTube
Sergiusz "NitroZyniak" Górski we wtorek został permanentnie zbanowany z YouTube. Sprawa ta odbiła się bardzo szerokim echem w sieci. Współzałożyciel organizacji esportowej Pompa Team powrócił jednak na platformę już dzień później. Jak tego dokonał?
W ostatnich kilku dniach o Sergiuszu "NitroZyniak" Górskim zrobiło się naprawdę bardzo głośno. Wszystko za sprawą analizy zachowania patologicznego streamera na kanale "Nie wiem, ale się dowiem!", gdzie ukazane były agresywne zachowania twórcy wobec widzów, ludzi przebywających na stronie ome.tv czy innych twórców internetowych.
Górski od wielu lat zajmuje się tego typu kontrowersyjną działalnością na swoich streamach. Nigdy jednak nie oznaczał transmisji, że są przeznaczone wyłącznie dla dorosłych użytkowników platformy YouTube.com. Dwa dni temu oba kanały 27-latka - "TheNitroZyniak" oraz "NITRO" zostały permanentnie zbanowane.
Oficjalny powód wydaje się prozaiczny. W kwietniu tego roku na pierwszym z wymienionych kanałów Górski otrzymał tygodniowego bana. Wobec tego przez ten okres nie mógł on publikować treści na żadnym kanale. Zrobił to jednak na swoim pobocznym koncie, co daje powody do zablokowania działalności w serwisie.
Wydaje się jednak, że był to powód dla platformy YouTube do tego, by pozbyć się patologicznego twórcy. "NitroZyniak" postanowił już pojawić się na YouTube. Pomógł mu w tym jego współpracownik - montażysta i operator.
Wydawało się, że "Nitro" przez długi czas nie pojawi się z nowymi treściami na YouTube. Na te jednak nie trzeba było długo czekać. Już dzień po zakazie pojawił się na kanale "Jasiu", czyli Mateusza Jarosza - współpracownika Górskiego, który zajmuje się głównie montażem filmów i pełni także funkcję operatora. Obaj oglądali i komentowali konferencję przed galą High League 5. Wydaje się, że jest to sposób na ominięcie nałożonej kary.
Współzałożyciel Pompa Team występuje tam w roli gościa, czyli nie jest głównym twórcą treści ani posiadaczem kanału. Prawdopodobnie jest to zgodne z regulaminem, choć jak dowiedzieliśmy się, kanał "@Jasiu" otrzymał mnóstwo zgłoszeń od użytkowników, a sprawa będzie rozpatrywana przez YouTube. Sam "Nitro" zapowiada walkę o powrót na początku przyszłego roku. Jak na razie nie wiadomo, czy plan ten się powiedzie.