Rosja już nie jest esportową potęgą. Wszystko przez wojnę
Trwająca za naszą wschodnią granicą wojna przyniosła wraz ze sobą szereg konsekwencji. Skutki nad wyraz widoczne są również w sporcie elektronicznym, w którym zaobserwować można coraz mniejsze znaczenie Rosji.
W esporcie od wielu lat dzieli i rządzi dosłownie kilka krajów. Największym narodowym hegemonem są Chiny. W Państwie Środka mamy ogromną liczbę utalentowanych zawodników, zarabiających rocznie gigantyczne pieniądze z wielu rozgrywek w rozmaitych grach.
Oprócz Chin do największych potęg zaliczymy oczywiście Stany Zjednoczone. Na przykład w ubiegłym 2021 roku wszyscy profesjonalni zawodnicy pochodzący z tego kraju zarobili łącznie ponad 28 mln dol., z kolei w bieżącym, mijającym już roku poszło im tylko odrobinę gorzej i legitymują się wynikiem na poziomie 26,3 mln dol.
Od kilku lat elitarny ranking zasilany jest także przez rosyjskich profesjonalnych graczy. Ubiegły rok okazał się niezwykle dla nich pomyślny. Rosja uplasowała się bowiem na zaszczytnym trzecim miejscu, ustępując tylko mocarnym Stanom Zjednoczonym i jeszcze silniejszym Chinom. Wszyscy zawodnicy z Rosji zarobili w 2021 roku blisko 23 mln dol.
Obecny 2022 rok nie był już tak dla Rosjan przychylny. Tamtejsi zawodnicy zdobyli łącznie w turniejach 9 mln dol., co plasuje ich w rankingu narodów na piątym miejscu. Dodatkowo co warto podkreślić, w ubiegłym roku na esportowych arenach mogliśmy obserwować ponad 1000 rywalizujących Rosjan, a w bieżącym nastąpił spory spadek i zawodników o tej narodowości było ledwie ponad 650.
Oczywiście w dużej mierze taki obrót sprawy to konsekwencja trwającej wojny na terenie Ukrainy. Sport elektroniczny dołączył do innych dziedzin i branż i tą samą drogą wprowadził odgórne banicje dla obywateli Rosji. Dalej są turnieje, w których obywatele tego kraju mogą dumnie partycypować, ale często ich występy związane są ze zmuszeniem ich przez organizatorów rozgrywek do porzucenia flagi i barw narodowych.
Nie da się ukryć, że "akcje Rosji" na esportowych arenach znacząco spadły i w obliczu trwającej inwazji zbrojnej, nic nie wskazuje na to, by powróciły na swoje dawne tory.