Call of Duty: Modern Warfare 3 - pierwsze wrażenia z beta testów
Z okazji zbliżającej się premiery Call of Duty: Modern Warfare 3 rozpoczęto beta testy nowej odsłony serii. W miniony weekend MW3 mieli okazję sprawdzić posiadacze PlayStation.
Przez wiele miesięcy nie byliśmy pewni, czy Call of Duty: Modern Warfare 3 w ogóle ujrzy światło dzienne. Dotychczasowe doniesienia wskazują na to, że projekt ten oryginalnie miał być dodatkiem do MW2 od Infinity Ward. Sledgehammer miało wzbogacić jedynie zeszłoroczną odsłonę o nowe mapy oraz dodatkową zawartość do poszczególnych trybów gry. Ostatecznie zdecydowano się jednak stworzyć nową część COD-a.
Jeżeli spodziewaliście się więc rewolucji, musicie uzbroić się w cierpliwość i liczyć na to, że Treyarch w przyszłym roku zdecyduje się na bardziej drastyczne zmiany. Jeżeli jednak MW2 przypadło wam do gustu i spędziliście dużo czasu w multiplayerze, możecie być spokojni o następnych 12 miesięcy. Produkcja Sledgehammer Games jest bowiem w dużym stopniu usprawnioną miejscami i wzbogaconą o nowe mapy grą Infinity Ward. Sam fakt, że wszystkie kupione w tym roku skiny trafią do MW3 świadczy o tym, jak bardzo podobne są do siebie te tytuły.
Osobiście wciąż doskwierają mi w rezultacie problemy, których doświadczałem w Modern Warfare 2. UI jest fatalne. Znalezienie konkretne opcji wymaga często przejście przez kilka różnych zakładek, całość do bólu przypomina grę mobilną i frustruje nawet przy użyciu myszki i klawiatury. Kontynuowany jest również system Gunsmitha, co oznacza, że każdą broń możemy wzbogacić o dziesiątki bezużytecznych dodatków oraz kilka bardziej przydatnych, które z większości karabinów i SMG w zasadzie eliminują jakikolwiek odrzut.
Sledgehammer Games trzeba jednak naprawienie licznych mankamentów Modern Warfare 3, które wielu weteranom doskwierały przez ostatnich 11 miesięcy. Doskonale pokazuje to poniższy materiał XclusiveAce’a zestawiający ze sobą różne mechaniki MW2 i MW3.
Gra jest szybsza, bardziej dynamiczna i wydaje się płynniejsza w kwestii movementu. Co najważniejsze, SHG pozbyło się frustrującego wizualnego odrzutu czyniącego niektóre bronie z MW2 niemalże niegrywalnymi. Wróciła również możliwość przerywania przeładowywania broni, a time-to-kill jest jednym z najwolniejszych w historii Call of Duty. Całkowicie zrezygnowano również z tragicznego systemu atutów z MW2, który aktywował wybrane perki jeden po drugim, w trakcie rozgrywanego meczu.
Przy tak udanej serii zmian, największym problemem MW3 po pierwszych beta testach wydaje się widoczność. Rozróżnianie przeciwników od sojuszników jest miejscami bardzo trudne, ale na szczęście nie powinno być trudne do rozwiązania. Wyłączając klasyczne problemy każdego COD-a pokroju cheaterów czy kodu sieciowego, SHG podjęło kilka bardzo udanych decyzji i pod wieloma względami naprawiło błędy Infinity Ward.
Najbardziej kontrowersyjną decyzją Call of Duty: Modern Warfare 3 jest pula map. Zamiast tworzyć zupełnie nowe lokacje, Sledgehammer Games postanowiło wrócić do najlepiej wspominanych odsłon serii i odświeżyć ich najlepsze mapy. Potwierdzono już w rezultacie, że premierowa wersja gry zawierać będzie aż 16 map 6v6, w tym klasyki pokroju Afghana, Highrise czy Terminal.
Podczas pierwszych beta testów mieliśmy okazję przetestować cztery mapy - Estate, Favela, Skidrow oraz Rust. Estate nie zestarzało się niestety zbyt dobrze, a ogromne okna i otwarte przestrzenie będą bez wątpienia doskwierać wielu graczom. Favela jest z kolei dosyć chaotyczna, ale Skidrow i Rust sprawdziły się za to całkiem dobrze.
Eksperyment w postaci puli map zależeć będzie od wykonania poszczególnych lokacji. Na razie Sledgehammer nie zdecydowało się zmieniać znacząco żadnej z map, więc dostaniemy doświadczenie wierne poprzednikom. Pozostaje jedynie pytanie, w jakim kierunku deweloperzy planują rozwijać ten tytuł po premierze. Jeżeli przez cały rok nie dostaniemy żadnych nowości, granie na tych samych, znanych już wszystkim na pamięć mapach, może szybko stać się nużące.
Jak przystało również na nową odsłonę Call of Duty, przyjrzeć trzeba się również spawnom. Sledgehammer po raz kolejny należy się pochwała za zrezygnowanie z kolejnego tragicznego pomysłu Infinity Ward w postaci squad spawnów, ale aktualny system jest niestety bardzo nieprzewidywalny i chaotyczny. Trudno jest przewidzieć, gdzie pojawią się przeciwnicy, a często lądują oni tuż przed naszymi nosami. Jeżeli spawny w takim stanie trafią do pełnej gry, mogą one wykluczyć bardzo wiele mniejszych map z League Play oraz esportu.
Sledgehammer podjęło na razie kilka bardzo słusznych decyzji i stworzyło grę zapowiadającą się na solidną odsłonę zarówno dla casualowych graczy, jak i tych spragnionych dynamicznej rywalizacji. Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że największe zmiany poczynione w tym roku to błędy naprawiane po poprzednikach.