Reklama

ESL Pro League: ENCE wygrywa ważny mecz po trudnym boju

Po wtorkowej przegranej z GamerLegion, zawodnicy ENCE nie mogli mieć dobrych nastrojów. Polacy spadli do dolnej drabinki grupy C w ramach rozgrywek ESL Pro League odbywających się na Malcie i musieli pokonać Bad News Kangaroos z Australii, by uniknąć dalszych kłopotów. Mecz miał bardzo emocjonujący przebieg.

Spokój ENCE na Vertigo

Na wybranej przez swoich rywali mapie Vertigo od początku dominowali. Zawodnicy ENCE zaczęli od wygranej pistoletówki po stronie antyterrorystów. W dalszych fragmentach nie pozostawiali wątpliwości, wobec tego, kto jest lepszy na tej lokacji. Australijczycy zdecydowanie odbiegali umiejętnościami od Polaków i nie mogli skutecznie zaatakować żadnego z bombsite’ów. Pierwsza połowa zakończyła się w pełni zasłużonym prowadzeniem ENCE aż 9:3.

Wydawało się, że jest to odpowiednia przewaga do tego, by ją utrzymać do końca spotkania i wygrać pierwszą, bardzo istotną mapę. Po zmianie stron znów widzieliśmy mocny akcent ze strony polskich reprezentantów. Wygrali oni trzy kolejne mapy, doprowadzając do wyniku aż 12:3. Tyle punktów mapowych musiało wystarczyć do zamknięcia potyczki na Vertigo. Australijczycy próbowali odrobić straty, wygrywając cztery kolejne rundy. Na tym jednak się zakończyło. ENCE wygrało 13:7 i było na prostej drodze do wygranej w całym meczu. Wystarczyło pokonać Bad News Kangaroos na Nuke’u.

Reklama

"Polski" Nuke nie dla ENCE

Na Nuke wszystko początkowo szło po myśli polskiej drużyny. Wygrali oni rundę pistoletową, co wydawało się, że ułatwi wygrywanie kolejnych rund z lepszym ekwipunkiem względem rywali. Niestety, ta teoria istniała tylko "na papierze". Australijczycy kompletnie zdominowali Polaków będąc po stronie defensywnej. Nasi zawodnicy byli kompletnie zaskoczeni sposobami obron BS’ów. Po dziewięciu rundach na tablicy widniał druzgocący wynik 8:1 dla Bad News Kangaroos. Pod koniec pierwszej połowy, ENCE podniosło się i odrobiło część strat. Wynik 8:4 na półmetku mapy dawał pewne nadzieje.

ENCE świetnie weszło w drugą połowę, wygrywając kolejny raz pistoletówkę. Bohaterem tej istotnej rundy był Paweł "dycha" Dycha, który zdobył aż cztery fragi i poprowadził swoich kolegów do zdobyczy rundowej. Niestety po raz kolejny nie przyniosło to skutków w postaci uzyskania większej przewagi ekonomicznej nad rywalem, gdyż chwilę później to Australijczycy odpowiedzieli wygraną odsłoną.

ENCE nie było przez dłuższy czas zniwelować przewagi Australijczyków. Dopiero w 18. rundzie Polacy doprowadzili do upragnionego remisu 9:9. Zapowiadało to bardzo emocjonującą końcówkę. Niestety, od momentu remisu trzy kolejne rundy zdobyli zawodnicy BNK i mieli tym samym trzy rundy mapowe. Wykorzystali już pierwszą z nich i uzyskali wynik 13:9.

Anubis twierdzą Polaków z ENCE

Polacy na otwarcie znów okazali się lepsi w rundzie pistoletowej. Teraz jednak to zwycięstwo było lepiej spożytkowane w kolejnych odsłonach. ENCE wyszło na prowadzenie 3:0, grając w roli terrorystów. Zaliczka ta była dosyć solidną podstawą przed kolejnymi fragmentami mapy. Jednak na trzech rundach Polacy postanowili się nie zatrzymywać. Gra naszych zawodników była koncertowa, a Australijczycy byli zupełnie w szoku poziomem ENCE. Przy wyniku 8:0 dla naszej drużyny, trener Bad News Kangaroos wziął przerwę techniczną w celu spróbowania podniesienia na duchu swoich podopiecznych. To jednak nie przyniosło żadnych skutków.

Szczególnie snajper polskiej drużyny - Hades popisał się świetną akcją w dziewiątej rundzie. Na tym etapie miał aż 12 fragów i tylko jednokrotnie został wyeliminowany. Przy stanie 11:0 trener "Kangurów" ponownie wziął pauzę taktyczną. Ponownie nie przyniosło to rezultatu, a ENCE po pierwszej połowie wygrywało aż dwunastoma punktami różnicy. Runda pistoletowa na otwarcie drugiej połowy zamknęła spotkanie. Polacy wygrali 13:0 i tym samym uratowali swoją sytuację w ESL Pro League.

ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: ESL | Counter-Strike
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy