FaZe Clan po esportowym dreszczowcu wygrywają IEM Cologne
To już absolutnie pewne - rok 2022 jest rokiem, w którym w CS:GO zaczęła się “era" FaZe Clan. Finn 'karrigan' Andersen i jego koledzy sięgnęli po kolejne prestiżowe trofeum - a o meczu, w którym tego dokonali będzie się z pewnością mówiło przez lata.
Wielu kibiców CS-a w dalszym ciągu pamięta mrożący krew w żyłach i trzymający w napięciu przez ponad 7 godzin finał IEM Katowice 2018. fnatic pokonało w nim FaZe Clan 3:2, nie obyło się też bez kilku dogrywek. Był to również jeden z pierwszych meczy, w których karrigan dał się poznać jako niesamowity showman - całe FaZe było wtedy zresztą porównywane do gwiazd rocka. Niestety, przylgnęła do nich wtedy również opinia, że to ta ekipa, która jest ciągle druga, której ciągle czegoś brakuje, by sięgnąć po najważniejsze laury.
Przed IEM Katowice dużo mówiło się o tym, że dla karrigana turniej w stolicy Górnego Śląska to “teraz albo nigdy" - mimo blisko 20 lat aktywnej rywalizacji i reprezentowania wielu słynnych zespołów, jeszcze ani razu nie udało mu się wygrać ani w Katowicach, ani w Kolonii, ani na żadnym Majorze. Od turnieju w Katowicach w tym roku wszystko zaczęło się zmieniać. Zespół wygrał potem finały 15. sezonu ESL Pro League, następnie Majora w Antwerpii, a w niedzielny wieczór podsumował pierwszą część sezonu wygraną na IEM Cologne 2022.
Finał w Kolonii, standardowo dla turniejów ESL, był rozgrywany w formacie BO5. Wielu fanów i obserwatorów sceny CS:GO twierdziło przed nim, że ten format nie ma sensu, finały są nudne i zbyt długie, a do tego męczą zawodników. Myślę, że po niedzielnym finale na Lanxess Arenie liczba osób, które dalej tak myślą znacząco spadła. Turniej ten dobitnie pokazał, że dla turniejów największej rangi (czyli Katowice, Kolonia, Majory czy finały ESL Pro League) nie ma lepszego formatu niż właśnie BO5, a reakcje zawodników były dowodem na to, że nie ma mowy o zmęczeniu. Rywalizacja pomiędzy FaZe Clan a Natus Vincere do samego końca była niezwykle wyrównana i zacięta - może poza drugą w kolejności mapą Mirage, gdzie różnica punktowa była nieco bardziej znacząca. Wyniki na poszczególnych mapach wyglądały następująco:
- Inferno: 13:16 dla FaZe
- Overpass: 16:13 dla NaVi
- Ancient: 19:16 dla NaVi
- Mirage: 9:16 dla FaZe
- Nuke: 14:16 dla FaZe
Szczególnie zapamiętany zostanie chyba Ancient, gdzie FaZe udało się wrócić z wyniku 15:4 i doprowadzić do dogrywki. Tej nie udało się wygrać, ale może to i lepiej - dzięki temu mogliśmy oglądać pełny, 5-mapowy, 7-godzinny dreszczowiec. Natomiast dla fanów z Ameryki Północnej ten finał będzie ważny z jeszcze jednego powodu - fenomenalną postawą popisał się kanadyjczyk Russel 'Twistzz' Van Dulken, który nie raz uratował sytuację FaZe Clan i z pewnością w znaczący sposób pomógł im wygrać cały turniej. MVP turnieju został natomiast wybrany Aleksandr 's1mple' Kostyliev.
Wygrywając w Kolonii FaZe zdobyło nie tylko charakterystyczny puchar w kształcie kielicha, ale też 400 tysięcy dolarów oraz jako pierwsza ekipa zapewniło sobie udział w IEM Katowice 2023 już od fazy grupowej.
Finał turnieju w Kolonii zostanie zapamiętany z jeszcze jednego powodu - przebił tegoroczne Katowice jako turniej nie będący w randze Majora, z największą liczbą widzów w szczycie. Mecz oglądało bowiem 1 155 214 widzów - o ponad 33 tysiące więcej osób, niż turniej w Katowicach.