Reklama

Właściciel ukraińskiej organizacji esportowej Natus Vincere opowiedział o sytuacji na froncie

​Alexander Kokhanovsky to jedna z tych osób, która po rozpoczęciu zbrojnej inwazji rosyjskich wojsk na tereny Ukrainy niemal od razu chwyciła za broń i wyruszyła bronić swojej ojczyzny. Teraz, po kilku tygodniach popularny "ZeroGravity" relacjonuje sytuację na froncie.

Kokhanovsky jest byłym profesjonalnym zawodnikiem esportowym. Przygoda Ukraińca z tym fachem trwała jednak dosyć dawno, bowiem swoją karierę prowadził od 1999 roku.

Aktywny był przez niemal dekadę, po czym zdecydował się spełnić swoje marzenie i założyć własną drużynę w sporcie elektronicznym. Natus Vincere, bo tak nazywa się ta formacja, jest aktualnie jedną z najlepszych dywizji na świecie i święci sukcesy w wielu produkcjach esportowych.

Od końcówki lutego, Kokhanovsky musiał porzucić dotychczasową działalność i ogłosił w swoich mediach społecznościowych, że przygotowuje się do wyruszenia na front do stolicy - Kijowa, by bronić swojej ojczyzny przed najazdem Rosji. Po kilku tygodniach od decyzji o chwyceniu za broń właściciel organizacji Natus Vincere postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami.

Reklama

"Chciałem pomagać i bronić mojego kraju"

W rozmowie z serwisem Dexerto Ukrainiec przyznał, że zawsze nosi ze sobą AK-47. Podkreślił również, że współpracuje z różnymi ludźmi pochodzącymi z rozmaitych środowisk, którzy tak jak on, wyrwani zostali z dotychczasowego spokojnego życia.

Kokhanovsky dodał również, iż jest częścią szerokiego zespołu liczącego 20 osób, którego zadaniem jest zapewnienie wsparcia dla obrony terytorialnej. Ukrainiec często i aktywnie uczestniczy również w szkoleniach na terenie Kijowa lub w okolicy. Te obejmują ćwiczenia strzelania, opracowywania taktyki i zastosowania medycyny oraz pierwszej pomocy na polu bitwy.

A co losem organizacji Natus Vincere, której właścicielem jest Alexander Kokhanovsky? O tym pisaliśmy w poprzednim materiale.



ESPORTER
Dowiedz się więcej na temat: Natus Vincere | Ukraina
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy